Twoje przekonania na własny temat, mają wpływ na jakość twojego związku! Sprawdź, dlaczego każdy komplement wydaje ci się nieszczery lub mało istotny.
Kobiety wymyślają tysiące powodów, aby nie wierzyć swoim mężczyznom. Nie wiem, jak one to robią, ale potrafią skutecznie odeprzeć każdy komplement. Jedną z najczęstszych przyczyn jest wiara w to, że albo coś przeskrobał i próbuje być miły, albo oczekuje czegoś w zamian.
Nie żebym broniła płeć przeciwną, ale sama postanowiłam rozgryźć, dlaczego rozpadł się mój związek. A może inaczej: w kolejnym związku nie chcę popełnić tych samych błędów.
Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że zrobiłam wszystko, aby moje małżeństwo było udane i – jak się okazało – wszystko było udane oprócz jednego: nigdy nie zagłębiałam się w tematykę własnego umysłu. Z góry przyjęłam założenie, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa.
Tymczasem poznałam Krzysztofa – mężczyznę, który otworzył mi oczy na świat; na świat męskiego postrzegania.
Dlatego dziś chciałabym ci powiedzieć: PRZESUŃ HORYZONT, a zarazem udowodnić, że kilka informacji potrafi zmienić dotychczasowe przekonania.
Krzysztof miał ogromy dylemat z natręctwem. Każdego dnia mył ręce niezliczoną ilość razy. Wydawałoby się, że to przydatny nawyk – zawsze czyste dłonie – ale czy chciałbyś, aby tuż po przywitaniu się z tobą ktoś chusteczką nawilżaną wycierał sobie dłonie?
Czy nie czułbyś się urażony? Nawet odrobinkę?
Sam Krzysztof miał tego dość, dlatego skorzystał z indywidualnego treningu ze mną.
– Słyszałem, że kompleksowo zajmujesz się facetami – zażartował.
– No wiesz – odpowiedziałam w tym samym tonie – staram się każdego zadowolić.
Po kilku minutach rozmawialiśmy jak para dobrych znajomych. Każdy ma swój sposób na rozluźnienie atmosfery, a jednocześnie na ukrywanie własnych emocji. Żartowanie i uśmiech to maski, które zakładał Krzysiek, jeżeli nie chciał dać poznać po sobie zdenerwowania.
Krzysztof chciał pozbyć się natręctwa. Aby tego dokonać, musiał zmienić jedno ze swoich przekonań. Naturalnie nie jest to rzeczą prostą i zanim przeszliśmy do ćwiczeń, został poinformowany o tym, skąd biorą się kompulsywne zachowania, jak w ich przypadku funkcjonuje mózg, a jak jego umysł, czym są schematy myślowe i wreszcie – jak powstają przekonania i czy można je zmieniać.
Wytłumaczyłam również, że jeśli przyjmuje jakieś założenie za prawdziwe, to musi ono zgadzać ze wszystkimi dostępnymi danymi.
Jeśli zatem chcesz zmienić swoje automatyczne negatywne myśli, powinaś zacząć od wyszukania tych wszystkich informacji i doświadczeń, które stoją w sprzeczności z blokującym cię przekonaniem.
Podam przykład:
I nagle przypominasz sobie, że sąsiad z trzeciego piętra zawsze otwarcie mówi o tym, że jesteś bardzo łądna, a wczoraj Kazik z pracy zaprosił cię na kawę; tydzień temu jakiś obcy mężczyzna podrywał cię w klubie, no i praktycznie nigdy nie narzekasz na brak męskiego towarzystwa.
Zachęcam cię do wypróbowania tej prostej metody i poszukiwań sprzecznych informacji, czyli stojących w opozycji do automatycznego, negatywnego nawyku myślowego – jeśli interesuje cię temat zmiany nawyków zajrzyj do mojego kursu: Sukces a dobre nawyki.
Oczywiście pozytywne informacje i doświadczenia przychodzą łatwo dopiero wówczas, gdy znajdujesz się w stanie równowagi emocjonalnej i gdy twoje płaty przedczołowe odzyskują sprawność, a mózg emocjonalny jest wyciszony. Czasami dylemat negatywnych myśli bierze się z niskiej samooceny, jeśli ten problem cię dotyka przejdź do zakładki ekologia emocji a w szczególności przeczytaj felieton: Jak odzyskać pewność siebie.
Wówczas sam zauważasz, że twoje przekonanie traci grunt i staje się niewiarygodne; zwyczajnie słabnie jego moc. W chwili, gdy uświadomisz to sobie, będziesz gotowa tworzyć bardziej rozsądne, alternatywne myśli. Na przykład z łatwością poprzednie przekonanie zamienisz na: „Jestem dość atrakcyjną kobietą, ale gdy poznaję mężczyznę, który podoba mi się, potrzebuję chwilę, aby poczuć się pewnie”.
Aby uzyskać zamierzony rezultat, nie wystarczy gra słów! Musisz świadome poszukiwać potwierdzenia. Np. gdy uważasz: „Jestem beznadziejnym menadżerem” – i bez zastanowienia zaczniesz powtarzać sobie: „Jestem znakomitym menadżerem”, choć ewidentnie dostrzegasz swoje braki, wówczas sama sobie nie uwierzysz, a twoja zmiana spełznie na niczym (a wręcz popadniesz w jeszcze większe niezadowolenie)!. Ale gdy stwierdzisz: „Nikt nie jest idealny, ale na pewno podjąłam wiele trafnych decyzji” – osiągniesz swój cel, zwłaszcza gdy alternatywne stwierdzenie znajdzie poparcie w skrupulatnym i wyważonym przeglądzie twoich osiągnięć.
– To niesamowite – powiedział podczas któregoś ze spotkań Krzysztof – jak edukacja wpływa na postrzeganie rzeczywistości. Myślałam, że zadasz mi kilka ćwiczeń, ja będę powtarzał je do skutku, aż w oczekiwanym przez ze mnie momencie pojawią się rezultaty, tymczasem dbasz o każdy szczegół, co z kolei wpływa na zwiększenie mojej samoświadomości.
Naturalnie miło mi było usłyszeć taką opinię, ponieważ oznaczała, że obrany przez ze mnie kierunek integracji wszystkich znanych mi metod współdziałania z klientem przynosi wymierne korzyści dla samego zainteresowanego zmianą.
– Wiesz, Krzysztofie, największą barierą w zmianie własnego poglądu jest jednak doświadczenie.
– Chcesz mi powiedzieć, że to nie koniec edukacji? – zaniepokoił się trochę Krzysztof.
– Nie mogę ukrywać przed tobą niezbitych dowodów – uśmiechnęłam się, aby złagodzić napięcie. – Czy wiesz, jakich słów często używają dzieci, na przykład gdy mają iść spać? – zapytałam.
– Tak – odparł. – Moje wołają: „Ale jeszcze jest wcześnie!”.
– No właśnie, to „ale” ma na nas, dorosłych, również ogromny wpływ. Jeśli ci powiem, że umyłeś już dziś ręce dziesięć razy, co mi odpowiesz?
– Ale wciąż czegoś dotykam i na powrót są na nich zarazki. A ja lubię, gdy wszystko jest idealne.
– Czy jesteś tego pewien? – zapytałam, chociaż znałam odpowiedź; przecież wszyscy wiemy, że bakterie są wszechobecne. Sam Krzysztof poinformował mnie, gdzie znajduje się ich najwięcej i jaki ma to wpływ na nasz przewód pokarmowy, trawienie itd. Byłam jednak nieugięta i poinstruowałam go, że słowo „ale” można w niezwykle sprytny sposób wykorzystać do zmiany swojego przekonania, a dodatkowo odpowiedź Krzysztofa dostarcza nam kolejnej ważnej informacji.
Mamy więc do czynienia z dysfunkcyjnym założeniem w postaci twierdzenia warunkującego: „Jeśli wszystko będzie idealne, wówczas będę doceniany lub kochany”.
Założenie dysfunkcyjne znajduje się pod automatycznym negatywnym myśleniem, a samo myślenie jest jakby tylko przykrywką dla źródła problemu.
Ale powróćmy do „ale”.
Powiedziałam Krzysztofowi, że od tych bakterii się nie umiera, na co on odpowiedział: „Ale ja lubię, gdy wszystko jest idealnie”, „Ale zmienia nam się flora w żołądku”, „Ale gdy miałem sześć lat, przechodziłem zatrucie pokarmowe”.
– Mężczyzna praktycznie zawsze znajdzie jakąś wymówkę, aby poprzeć swoją tezę. Wydawałoby się, że nie mam szans na obalenie twoich dotychczasowych poglądów – zaśmiałam się.
– No wiesz, tę cechę odziedziczyłem po swojej byłej żonie – odpowiedział Krzysztof.
– Po żonie? – zdziwiłam się. – Co masz na myśli? Czy ona też wciąż powtarzała „ale”? – dodałam zaciekawiona.
– Widzisz – odpowiedział Krzysztof – moja żona jest piękną i inteligentną kobietą, ale ma wręcz instynktowną i irracjonalną skłonność do obrony własnych negatywnych myśli. Pytała mnie bardzo często, czy wygląda ładnie, młodo, czy jest zgrabna oraz czy wciąż mnie pociąga zarówno seksualnie, jak i intelektualnie. Chociaż zawsze bardzo podobała mi się pod każdym względem, z łatwością znajdowała wymówki i argumenty pomagające odrzucić informacje, które jej nie pasowały, czyli nie pasowały do jej wyobrażenia o sobie. Teraz, po zajęciach z tobą, jestem tego pewny – dodał, wyczekując mojej reakcji.
I właśnie w tym momencie Krzysztof wprawił mnie w osłupienie. Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Gdy mój były mąż powiedział kiedyś, że lubi moje gładkie nogi, stwierdziłam z przekąsem, że chyba mnie z kimś pomylił; podobne uwagi kierowałam w jego stronę coraz częściej, aż któregoś dnia wyegzekwowałam ciszę. Naturalnie później miałam pretensje, że już nie słyszę od niego komplementów.
Zgodnie z całą wiedzą, jaką naszpikowałam Krzysztofa, okazuje się, że nasze własne przekonania o nas samych mają wpływ na to, jak odbieramy słowa swoich mężczyzn.
A pomimo to ponownie pytasz; czy wciąż ci się podobam? Czy jestem dla ciebie atrakcyjna? Czy jestem seksowna? I chociaż słyszysz satysfakcjonującą odpowiedź, to z automatu jej zaprzeczasz! Obłęd! Wygląda na to, że żadne słowa męża czy kochanka nie są w stanie zmienić – bez twojej świadomości i twojego wkładu – zmiany twoich przekonań, a tym samym zadowolić cię.
Gdzieś po drodze kobiety tracą poczucie własnej kobiecości i własnej wartości i dlatego wydaje im się, że partnerzy nie są wobec nich szczerzy. Albo mówią „Kocham cię”, bo tak wypada, albo działając z egoistycznych pobudek. Tymczasem prawda jest naga i bezbronna i mieści się w naszych umysłach.
Z kolei słowo „ale” można wykorzystać właśnie do przeciwstawienia się utartym schematom. Zamiast zbierać i koncentrować się na niepowodzeniach, należy skupiać się na danych, które potwierdzą twoje nowe założenia.
Zdarzyło ci się kiedyś, że nie byłaś w stanie przemówić do publiczności? „Tak, ale wówczas spotkanie poprzedziła stresująca mnie informacja, która wyprowadziła mnie z równowagi. Dziś pójdzie mi świetnie, bo jestem zrelaksowana i odprężona”.
Partner powiedział ci, że wyglądasz na przemęczoną? „Tak, ale wówczas rzeczywiście nie sypiałam zbyt dużo, bo przygotowywałam się do ważnego projektu. Teraz, mówiąc mi komplement, jest szczery, ponieważ zadbałam o swój zdrowy sen”.
Może mi teraz ktoś zarzucić, że nasze przekonania nie biorą się znikąd, że są wynikiem zebranych informacji i doświadczeń, ja jednak odpowiem tylko tyle, że owszem, wynikają, ale ze szczątkowych informacji i wybiórczo zapamiętanych doświadczeń, często wyolbrzymianych ze względu na własne potrzeby.
Tematyka przekonań jest bardzo rozległa. Świadoma zmiana poglądów wymaga w pierwszej fazie edukacji, a następnie ćwiczeń i ich wielokrotnych powtórzeń.
Krzysztof poświęcił sobie czas i uzyskał to, czego oczekiwał.
Najbardziej cennym ćwiczeniem okazało się zadbanie o przeciwieństwa swoich myśli, tak aby stały się absurdalne.
Myśli Krzysztofa: „Jeśli nie umyję rąk kolejny raz, nie będę pewny, że pozbyłem się bakterii”.
Odwrócona myśl: „Jeśli umyję dłonie kolejny raz, nabiorę pewności, że są idealnie czyste”.
Oczywiście on sam nie był w stanie w to uwierzyć, ale odwrócona myśl spowodowała, że dana czynność wydała mu się absurdem. Zmniejszył się też jej ładunek emocjonalny, więc Krzysztof mógł na chwilę odpuścić, ponieważ uświadomił sobie, że nieważne, ile razy będzie mył dłonie, zarazki i tak się na nich pojawią. Świadomość bezowocności tych działań prowadzi do zmiany Krzysztofa.
Teraz Krzysztof może przejść do tworzenia kontrargumentów dla swojej myśli:
„Nieważne, ile razy umyję ręce; i tak nie zyskam pewności, że bakterie znikną”.
„Kolejne bakterie będą osadzać się na moich dłoniach. Nie mogę z tym nic zrobić, bo przecież nie będę bez końca powtarzał danej czynności”.
Krzysztof wciąż ma problem; założenie dysfunkcyjne to silnie zakotwiczone przekonanie, jednak odwrócenie negatywnego myślenia i kontrola ich sensu stały się poważnym bodźcem do kolejnych działań i dalszej pracy nad sobą.
Masz potrzebę poprawić jakość komunikacji ze swoim partnerem? Zacznij od wglądu we własne przekonania, ponieważ to one powoduję, że zawsze odnajdujesz „ALE”.
Wioletta Klinicka
Wioletta Klinicka
© 2023-2024 Wioletta Klinicka.
Realizacja Najszybsza.pl