Miałam dwóch mężów, iluś kochanków i tę ostatnią niespełnioną miłość. Ale przecież i ja mam wolną wolę, więc zadbałam o swój stan emocjonalny. Ty też możesz tę chęć do życia odszukać, powiem Ci teraz jak.
Część 2
– Kto to już o strachu nie pisał, kto nie polemizował? Dla mnie istnieją dwa rodzaje strachu. Ten, który nam jest potrzebny do obrony, i ten, który nam szkodzi, iluzoryczny, stworzony bezpodstawnie i panoszący się w naszych umysłach niczym wirus, zarażając i osłabiając inne organy i układy. No ale i ja już popełniłam artykuł na ten temat. A jednak, pomimo szerokiej wiedzy i samoświadomości na określonym poziomie, i mnie czasami ogarnia ten paraliżujący, wymyślony, szkodzący strach. Ale radzę sobie, radzę sobie, jak tylko potrafię, żeby go eliminować, dla własnego dobra i dobra swojego otoczenia.
– Wiem, Wiola. Wiem też, że po rozstaniu z Ivym radzisz sobie lepiej niż po rozstaniu z drugim mężem. A po rozstaniu z drugim mężem poradziłaś sobie znacznie lepiej niż po rozstaniu z pierwszym. Byłem naocznym świadkiem twojej przemiany.
– No właśnie – przerwałam mu, chcąc szybko wytłumaczyć swoje zachowanie. – Miałam dwóch mężów, iluś kochanków i tę ostatnią niespełnioną miłość. Więc nie dziw mi się, że czasami jestem w takim nastroju.
– Ale ja ci się nie dziwię, wiem, że masz do tego prawo, prawo do odrobiny dołowania się, do wyrzucenia emocji. Już o tym tyle razy rozmawialiśmy. Ja tylko chciałbym, żebyś tego strachu, o którym mi ostatnio powiedziałaś… żebyś sobie z nim poradziła. O, sama powiedz, co by było, gdybyś się dowiedziała, że tylko ten strach zakodowany w twojej podświadomości nie pozwala ci być szczęśliwą? Co byś z nim zrobiła, gdybyś wiedziała, miała pewność, że to on jest jedyną przeszkodą?
– Nie bądź taki delikatny – błysnęłam znowu wiedzą teoretyczną – przecież wiem, że ten strach może być przyczyną tego, że nie spotkałam jeszcze faceta, przy którym mogłabym się zestarzeć. Wierząc w prawo przyciągania, a nawet w Boga, wiemy, że otrzymujemy to, w co wierzymy, co naładowane jest przez nas samych emocjami. I niestety, analizując na chłodno swoje życie, dostrzec można, że to, o czym myślimy, gdzie kierujemy swoją energię mentalną, urzeczywistnia się, staje się faktem. Skoro boję się, że nikt inny mi się nie przytrafi, że nikogo lepszego nie spotkam, to nie spotkam. I to ja nie daję sobie szansy. Ale wiesz, Robert, ja się boję, że gdy przestanę o Ivym myśleć, że jeśli wspomnienia się zatrą, to zrobi się pustka… pustka wielkości… no, sama nie wiem… ale czuję, jakby po odpuszczeniu sobie tęsknoty za nim miały we mnie umrzeć wszystkie uczucia, emocje, że moje życie bez tego cierpienia nie będzie miało sensu…
– To ty chcesz cierpieć? Chcesz siebie ranić, żeby czuć, że żyjesz?
Moje oczy świdrowały podłogę. Wbijałam w nią wzrok tak intensywnie, że mogłabym przysiąc, że wypalam w niej dziurę, czarną, coraz większą, która mnie wciąga, wsysa w swoją nieskończoną otchłań, tak jak wspomnienia o Ivym, które mnie osaczają. Ale przecież jestem silna, mam wolną wolę i mogę zmienić kierunek. Mogę unieść wzrok, tylko trochę na początek, trochę tego cholernego wysiłku, tego samozaparcia, postanowienia, że spojrzę w górę, a nie w dół, że spojrzę przed siebie, a nie za siebie. Jeśli zależy mi na uszczęśliwieniu siebie, na poznaniu mężczyzny, który ogrzeje tę zimną, pustą poduszkę obok mojej głowy, to muszę, muszę wykrzesać odrobinę energii do działania. I wiem, że na początku zmiana myślenia z bezwiednego na świadome wymagać będzie dyscypliny i umiejętności wybaczania sobie gorszych dni, potem już tylko godzin, które przejdą w minuty. A pomoże mi w tym wdzięczność, wdzięczność za spędzony z Ivym czas i świadomość, że pojawił się w moim życiu w określonym celu i jego misja została zakończona, ma prawo odejść. A potem będę wdzięczna sobie za to, że zadbałam o swoją codzienność, o spokój i harmonię wewnętrzną. Ale tak, to wymaga cierpliwości i pozbycia się strachu, który odgradza mnie od wymarzonej rzeczywistości. Nie mogę przy tym zapomnieć, że brak czegokolwiek to tylko iluzja. Przecież wszystko, czego chcemy, jest w nas. I to nie brednie, nie slogany palcem na wodzie pisane, to fakt, który niestety trudno zaakceptować, gdy się tak mocno przyzwyczaiło do swojego cierpienia i lęków. Zwykły nawyk, nawyk myślowy.
– Nie chcę siebie ranić, chcę się cieszyć, że tyle innych dobrych rzeczy mnie spotyka, chcę to dobro dostrzegać, na tym się kotwiczyć, ale…
– Jego już nie ma pół roku i nie będzie. Wiola, zaakceptuj to, pożegnaj się i zmieniaj świadomie myśli. Nie ma innego sposobu. Nie masz wyjścia, możesz tylko nauczyć swoją podświadomość innego wzorca myślowego. Nauczyć ją, że życie bez tęsknoty za Ivym dopiero się zacznie, że to będzie początek twojej przyszłej relacji z wymarzonym facetem. Zrób miejsce dla nowego, bo w trójkącie to niewielu facetów chce pozostać na stałe, no i uciekają. Przecież nie jesteśmy skończonymi idiotami, czujemy, że kobieta nie jest nam w pełni oddana… Nie każdy chce walczyć, nierzadko, jak się okazuje, z wiatrakami.
– Tak, tak, wiem… – Uniosłam głowę i wskazałam palcem na lodówkę.
Robert bez słowa wstał i wiedząc, że nie możemy bez końca katować się tematem Ivy’ego, zrobił swój popisowy deser, którego wcisnął mi podwójną porcję. Chociaż ja wolałabym tego dnia zostać sam na sam z butelką wytrawnego i tańczyć, ale cóż, ktoś o moją podświadomość musi dbać. Kochany Robert – pomyślałam, gdy zadzwonił jeszcze do mnie po dotarciu do domu.
– Położyłaś się?
– Tak, już leżę.
– Sama?
– Yhy… – odpowiedziałam, ciskając w ścianę zimną poduszką.
Jutro, jutro się z tobą pożegnam, Ivy – pomyślałam i prawie zasnęłam, gdy nagle moje powieki uniosły się w strachu. O nie, teraz, teraz cię żegnam, tego właśnie chcę. Od dziś jestem wolna i gotowa żyć własnym życiem. Próba numer jeden – uff.
Po tygodniu…
– I jak? – pytał niczym kontroler biletowy Robert.
– No cóż, próba numer któraś tam wciąż trwa… ale daję radę.
– Zuch dziewczynka – zaśmiał się i zapytał: – Idziesz jutro na salsę?
Idę, a do moich niebieskich spodni założę sobie nowiutką różową koszulę, tylko już bez prążków. Uśmiechnęłam się…
Wioletta Klinicka
Wioletta Klinicka
© 2023-2024 Wioletta Klinicka.
Realizacja Najszybsza.pl