– Ty chyba sobie żartujesz. – Moje zdumienie nie wywarło na Robercie żadnego wrażenia, tak jakby spodziewał się mojej reakcji.
– Ja wiem, Wiola, że intuicyjna opinia jest zupełnie odwrotna, ale powtarzam ci: faceci są bardziej romantyczni od kobiet, szybciej się zakochują i wolniej się odkochują, pokazały to przeprowadzone badania empiryczne.
– I niby co za tym przemawia? Bo ja jakoś nie doświadczyłam twojej tezy na własnej skórze.
– A wiesz dlaczego?
– Nie, ale ty mnie zaraz uświadomisz.
– Bo my, faceci, nie jesteśmy tak wylewni jak wy, nie okazujemy swoich emocji, dlatego nie wiecie, że bardziej przeżywamy rozstanie, dłużej nie możemy się z nim pogodzić, że w głowie wciąż analizujemy swoje zachowanie i powtarzamy: „gdybym tylko zrobił tak, a nie inaczej”. O, widzisz, nie wiesz, co dziś myśli sobie Ivy, być może żałuje propozycji, którą ci złożył…
– Tak, bardzo żałuje – przerwałam mu – i już by do mnie zadzwonił, ale duma mu na to nie pozwala.
Tym razem Robert wszedł mi w słowo.
– Tak samo dumny jak ty! Wiesz, jaki jest twój największy problem z facetami?
– O nie, nie wiem, ale i w tym temacie mnie uświadomisz.
– Tak, żebyś wiedziała. Bo wybierasz facetów podobnych do siebie, ale to nie jest oczywiście argumentem dla poparcia mojej tezy, którą przeczytałem w książce, a którą sama byś się zachwyciła…
– Tak jak teorią, że moi byli cierpieli z powodu rozstania, bo przecież nie podejrzewali, że tego dnia zobaczą mnie ostatni raz…
– No widzisz – wtrącił się Robert – ty byłaś bardziej stanowcza, koniec i już, nie było nawet cienia szansy na jakiekolwiek pertraktacje. I tym również różnią się kobiety od mężczyzn, czyli zdecydowaniem. A powiedz mi, czy w Ivym byłaś bądź jesteś zakochana?
– Co to za pytanie – spojrzałam oburzona – przecież wiesz, że nie!
– To po co się z nim spotykałaś? – Robert nie dawał za wygraną, za wszelką cenę chciał udowodnić, że to mężczyźni są bardziej romantycznymi kochankami.
– Jak to po co? Bo mi sprawiał przyjemność.
– A wiesz, że statystycznie po trzech pierwszych randkach to mężczyźni częściej deklarują, że są zakochani, nawet po dwunastu randkach tylko trzydzieści procent facetów nie było zdecydowanych, czy kocha, za to aż czterdzieści trzy procent kobiet nie umiało określić, co czuje do faceta.
– Poczekaj, niech policzę… Ile razy spotkałam się z Ivym? Hm, może nie było dwunastu randek, może nie zdążyłam się zdecydować, może do zakochania brakowało mi tylko jednej lub dwóch, o kurczę, po co ja się tak spieszyłam? – Śmiałam się Robertowi w twarz i dodałam: – Nie wiem, na kim oni te badania przeprowadzają, ale z Nieznajomym nie musiałam czekać nawet do pięciu, aby doznawać całej palety uczuć.
– Słyszysz siebie? Cała paleta uczuć. – Robert powtórzył moje słowa, jakbym nie była ich świadoma. – O tym mówię. Kobiety relacjonują silniejsze przeżywanie namiętności, ale to niekoniecznie jest oznaką, że są bardziej romantyczne. Owszem, przeżywają silniej swoją miłość, mówią o niej, używając tych wszystkich wzniosłych epitetów, są bardziej przywiązane do swoich partnerów, co często wynika nie z samej romantyczności, lecz z kulturowych uwarunkowań, zdefiniowania roli kobiecej. Sama wiesz, że po części jest to tylko uzależnienie ekonomiczne, ale kobiety ogólnie bardziej przeżywają wszelkie uczucia, również te negatywne – jak nienawidzą, to całym sercem.
Chciałam mu przerwać ten monolog, ale nie było szans, mówił jak nakręcony.
– A zauważ też, moja droga, że o wiele większy odsetek mężczyzn niż kobiet, w samej Polsce, popełnia samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości, to my jesteśmy bardziej kochliwi, wy tylko uczuciowe.
Tym razem nie wytrzymałam.
– Tylko uczuciowe, tylko uczuciowe, a jak ty sobie wyobrażasz samobójstwo kobiety, która ma na wychowaniu dziecko albo dzieci?! Jak można sobie pozwolić na akt desperacji, gdy się ma cały dom na głowie, co za bzdury! Może po prostu faceci mają ten przywilej, że mogą sobie pozwolić na odejście z tego świata, bo co ich obchodzi cała reszta!
– Dobra, nie podniecaj się tak, ja tylko podaję dane statystyczne. Przecież wiadomo, że różnimy się od siebie i te różnice są ewidentnie widoczne na każdym kroku, nawet w sytuacji wyboru partnera.
– Tak, nawet, bo wam to wystarczą sterczące piersi i białe zęby, a my musimy myśleć przyszłościowo, nie możemy być z każdym, kto jest dobry w łóżku albo kto ma szerokie bary! – krzyknęłam.
– No właśnie, no właśnie, wy musicie kalkulować, zanim się zdeklarujecie, czy jest to facet, w którym warto się zakochać, dlatego Nieznajomy tak, a Ivy nie, czy nie mam racji? Wiola, różnimy się już na samym starcie. – Robert znowu się rozpędził, byłam ciekawa, co oznacza „na starcie”, więc dałam mu czas na wygłoszenie kolejnej teorii.
– No, słucham cię…
– Chociaż ujawniają się tendencje do zmian, wciąż wszystko przemawia za tym, że mężczyźni łatwiej ulegają podnieceniu, widząc piękną kobietę, czytając o seksie czy w chwili oglądania zdjęć, niż kobiety. Bo wy stawiacie na realny kontakt fizyczny i dotyk. Oczywiście ten stereotyp ulega zmianie, ale przyznaj, że sama nie rozumiesz, co takiego Nieznajomy widział na zdjęciu i dlaczego zawracał ci głowę tą prośbą. Sama też mu mówiłaś, że ty chcesz czuć go w realu. Prawda?
– No prawda i co to ma wspólnego z tematem?
– Posłuchaj, ponieważ sprawa ta nie dawała naukowcom spokoju, przeprowadzili szereg badań, no i okazało się, że wytłumaczyć to może tylko socjobiologia. My jesteśmy pobudzeni szybciej erotycznie, ponieważ wynika to z odmienności strategii, jaka każdej płci zapewnia sukces reprodukcyjny. Facet może zapłodnić każdą kobietę, reprodukcja genów jest wpisana w jego potrzebę, a dlatego, że wyprodukowanie spermy nic nas nie kosztuje, możemy nią szafować na lewo i prawo. Im więcej potomstwa, tym lepiej. Kobiety natomiast inwestują więcej energii i ponoszą ryzyko zajścia w ciążę, a nie chcą mieć dzieci z kimś, kto nie zaspokoi podstawowych potrzeb rodzinie. Dlatego selekcjonują samców, dlatego Nieznajomy został obdarzony twoimi względami, a Ivy okazał się tylko facetem do seksu. I co by nie było, świat się zmienił od czasów mamutów i jaskiniowców, nie bałaś się o ciążę, bo się zabezpieczasz, ale nawet zajebisty seks z nim nie był wystarczającym bodźcem do myślenia o nim jako o potencjalnym kandydacie na stałego partnera. To twoje słowa, Wiola.
– Nagadałeś się, Robert? – Prawie odjęło mi mowę, gdy Robert obdzierał miłość z jej romantyzmu, gdy namiętność przedstawił jako dzielenie się spermą, ale gdy spuentował swoją wypowiedź, porównując walory Nieznajomego do Ivy’ego, musiałam przyznać, że coś w tym jest.
Kobiety zapewne chciałyby wybierać facetów, którzy są bardziej zaradni, przygotowani do założenia rodziny, ale przecież z doświadczenia wiemy, że wielu „nieudaczników” życiowych ma wspaniałe partnerki, które przejmują rolę głowy rodziny, mało tego, często te pary mają się świetnie. To, że nie zdążyłam zakochać się w Ivym, nie oznaczało, że nie było na to szansy. Może rzeczywiście potrzebowałam tylko więcej niż dwunastu randek, aby go poznać, przyjrzeć mu się, zaufać mu, bo kształtuje mnie nie tylko biologia, ale i kultura, i osobiste doświadczenia. A jak dobrze pamiętam, trochę wody upłynęło, zanim zakochałam się w swoim drugim mężu, i pomimo że nie przejawiał zdolności do dbania o rodzinę, że nigdy nie była ona u niego na pierwszym miejscu, kochałam go jeszcze długo po rozwodzie. Hm, tylko dlaczego doszło do rozwodu, skoro niesamowicie pociągał mnie jeszcze po rozstaniu, i dlaczego nie zdecydowałam się z nim na dziecko, gdy mnie o to poprosił? Czy odezwał się rozsądek?
Wygląd, status społeczny, potrzeby, co jeszcze wpływa na to, że jesteśmy z daną osobą w związku? Co nami kieruje, w kim się zakochujemy i dlaczego? Patrzyłam na Roberta, który tak bardzo chciał mi udowodnić, że jest w mężczyznach nuta romantyczności, i pełna nadziei pomyślałam: oby nigdy nie zostało zbadane, jak dochodzi do zakochania i dlaczego – i to nie tylko ze względu na czar, jakim otacza nas miłość, ale również na fakt, że wciąż będę mogła polemizować z Robertem na tematy damsko-męskie.
Wioletta Klinicka
Wioletta Klinicka
© 2023-2024 Wioletta Klinicka.
Realizacja Najszybsza.pl