jak zapomieć o starej miłości
Opublikowano: 2018-03-21

WSPOMINAJĄC BYŁEGO, WCIĄŻ BĘDZIESZ SIEBIE KRZYWDZIĆ!

JAK ZAPOMNIEĆ O MIŁOŚCI?

Robert, zbyt zajęty swoimi problemami, nie miał czasu wysłuchiwać po raz setny lub tysięczny opowieści o mojej tęsknocie. Nie mogę mieć mu tego za złe – wiem o tym, ale i tak wściekam się, gdy po wybraniu jego numeru telefonu słyszę głos automatycznej sekretarki. Nawet nie jego, tylko automatu!

Włożyłam dres i miałam iść pobiegać. Niestety dopadła mnie bezsilność, a może tęsknota? A może mój nawyk myślowy, zachowawczy! A może wszystko jednocześnie. Zakuta w kajdany niemocy położyłam się na chwilę. Ze snu wyrwał mnie przeraźliwy hałas. Ktoś na klatce schodowej obijał się o ściany. Na nogach czułam ucisk adidasów, które, o dziwo, nawet przez chwilę nie przeszkadzały mi podczas snu, za to teraz odczuwałam ich zwielokrotniony ciężar. Pomimo bólu dowlokłam zaspane ciało do drzwi.

– Jesteś wreszcie! Dobrze, że Iza mi drzwi otworzyła, bo zamarzłbym tu z palcem przyklejonym do twojego dzwonka – bełkotał Robert.

– Jak ty wyglądasz! – krzyknęłam, stawiając go na nogi. – Rusz ten tyłek!

– Bo ty, królewno, tak chcesz? Bo łaskawie mi drzwi otworzyłaś? I to ty spójrz na siebie! Masz na głowie gniazdo wielkości bocianiego… – Jego nagły przeraźliwy śmiech nie rozbawił mnie, raczej spotęgował moją złość. A on, dławiąc się bezdusznymi słowami, kontynuował: – Zamykasz się tu przed światem, nie dajesz nikomu szansy przedostać się do swojej codzienności, no, może z wyjątkiem czasu przed okresem i tuż po, gdy w zenicie jest twoja chcica. Wtedy tak, wtedy dzwonisz do biednego Bonjowiego albo Nieznajomego, grasz na ich instrumentach, tfu… z nimi jak na instrumentach…

– Uspokój się – krzyknęłam znienacka. – Podnieś tę nogę, niech zdejmę twoje buciory. Robert, podnieś nogę! – Ale on, nie zwracając uwagi na to, że wpycham go do łóżka, złapał mnie za bluzę.

– Biegałaś – wypalił. – Chciałaś wybiegać cały smród tęsknoty? Nie da rady, maleńka, nie da rady, bo wiesz, ty się uzależniłaś do cierpienia, uzależniłaś się od myślenia o nim, jesteś jak narkoman, jak… jak ja dziś: napita, upita, po prostu zalana. – Znowu się śmiał. Przykryłam go kocem i po otwarciu okna poczłapałam do łazienki, by przynieść awaryjną miskę. Robert po alkoholu często wymiotuje, tak jakby chciał jak najszybciej pozbyć się tego, co mu nie służy.

WYCHODZĄC Z ŁAZIENKI, DOSTRZEGŁAM W LUSTRZE ODBICIE ZBRUKANEJ PRZEZ ŻYCIE KOBIETY. FAKTYCZNIE, MOJE WŁOSY WOŁAŁY O LITOŚĆ, WZROK PRZESIĄKNIĘTY SMUTKIEM NIE SIĘGAŁ DALEJ NIŻ WYIMAGINOWANY OBRAZ RZECZYWISTOŚCI. ZBYT SUCHE WARGI STRACIŁY NA SWOJEJ PONĘTNOŚCI.

Nie, nie biegałam, a szkoda, bo może wówczas cera nabrałaby blasku i odrobiny różowego odcienia. Uzależnienie i cholerny brak siły na wyrwanie się z tego myślowego amoku – co może przekonać zranioną kobietę do ponownego otwarcia się na życie?

Miłość nie tylko uskrzydla, miłość rani, tęsknota rani, pustka wielkości nieskończonej przestrzeni uwiera, nie pozwala na swobodny przepływ tlenu. I nawet się nie obejrzysz, jak miną dni, tygodnie, miesiące. A gdy ból ustępuje, jesteś do swojego myślenia o nim, o tym – wydawałoby się –jedynym, którego kochać potrafisz, przyzwyczajona.

Przyzwyczajona tak bardzo, że nie chcesz, świadomie nie chcesz tego puścić. Zamiast iść i smakować nową potrawę podaną przez życie, wolisz jeść te wysuszone kiełki, które nigdy nie wzrosły na tyle, aby poczuć ich soczystość. Biegniesz po pracy do domu, by zamknąć się w ścianach przesiąkniętych nadzieją, bo przecież nadzieja umiera ostatnia.

I NAWET GDY JEST W AGONII, TY POTRAFISZ JĄ WSKRZESIĆ RESZTKAMI WSPOMNIEŃ, ZABARWIONYCH JUŻ WYMYSŁAMI, KTÓRE WYDAJĄ CI SIĘ TAKIE REALNE. TWÓJ MÓZG UZNAJE, ŻE NA NOWO ON CIĘ KOCHA, BO POTRAFISZ SPRYTNIE SWÓJ MÓZG PRZEROBIĆ, OSZUKAĆ.

Hm, próbując dojść do ładu z niesfornymi kosmykami włosów, usłyszałam huk.

– Kurczę, Robert, właź na to łóżko z powrotem!

– Muszę się wyrzygać. – Trzymałam mu głowę, ocierałam zarost z resztek śliny, który po chwili on przetarł ręką.

– Widzisz, Wioletta, tak kończy człowiek, który topi smutki w alkoholu. Tak wyglądam i ja, i ty, chociaż ty upijasz się myślami i wydaje ci się, że jest ci lepiej, bo nie wymiotujesz. Ale nie, moja droga, nie patrz na mnie z politowaniem, bo ja wezmę prysznic i wybaczę sobie tę głupotę, a ty, wspominając Ivy’ego, wciąż będziesz siebie krzywdzić. Ja wytrzeźwieję, a ty jeszcze długo nie. – I zasnął z głową na moich kolanach, w których czułam brak stabilności.

PO CICHU PRZYMKNĘŁAM DRZWI I POSZŁAM WZIĄĆ PRYSZNIC. ZMYWAŁAM Z SIEBIE NIE BRUD, NIE POT, A SŁOWA NIEWYPOWIEDZIANE, NA KTÓRE CZEKAM, BY SKIEROWAŁ DO MNIE IVY. ZMYWAŁAM DOTYK, KTÓREGO NIGDY NIE CZUŁAM, SMUTEK, KTÓRY MI TOWARZYSZYŁ, GDY KU KOŃCOWI ZBLIŻAŁ SIĘ WEEKEND, DATY W KALENDARZU, KTÓRYCH NIE UMIAŁAM WYPEŁNIĆ RADOŚCIĄ Z ŻYCIA.

Chociaż wypowiedzi Roberta przesiąknięte były alkoholem, wiem, że miały sens i były wymierzone we mnie słusznie. Wspominając partnera, który odszedł, wspominając ból, potęgujemy go, a utrzymując w umyśle, pozwalamy siebie ranić jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz.

Musimy pamiętać, że marzenie o tym, że ktoś cię przytula, że cię kocha lub przeprasza, powoduje, że mózg odbiera to jak sytuację prawdziwą, rzeczywistość. Jest ci dobrze, bo wzrasta poziom oksytocyny i hormonu szczęścia. To tak jak z masturbacją – przecież tylko myślami człowiek może sam siebie doprowadzić do orgazmu. Albo jak z cytryną – na sam jej widok potrafimy czuć nadmiar śliny w ustach. Coś zostało zapamiętane i najmniejszy bodziec pozwala wrócić do danych przeżyć, nawet tych wymyślonych. Ale także gdy wspominasz awantury, własne łzy, gorzkie słowa, twój mózg odbiera to jako sytuację odbywającą się w danym czasie, podczas gdy tylko to wspominasz, gdy jedynie o tym myślisz. Może więc warto dołożyć wszelkich starań, aby nie prowokować wspomnień o tym, co nas zraniło, i na początek pozbyć się z najbliższego otoczenia wszelkich zewnętrznych bodźców przywołujących przeszłość.

Jeszcze ociekająca wodą zaczęłam usuwać melancholijne pliki z nagraniami, wszystkie wiadomości. Bolało. Długo trzymałam palec na klawiszu Delete, ale zebrałam się w sobie i plik „Ivy zdjęcia” też wylądował w koszu.

Kiedyś, kiedyś na pewno będę gotowa, by patrzeć na przeszłość z innej perspektywy, aby w ogóle do niej powracać.

Wioletta Klinicka

Wioletta Klinicka
Jestem taka, jak Ty. Czasami plotę trzy po trzy, a czasami logiczne myślenie wypełnia całą moją przestrzeń. Czasami chodzę cały dzień w szlafroku, a czasami od rana chodzę w makijażu. Ale ponad wszystko spieszę się kochać ludzi, bo nigdy nie wiesz, jak długo ten KTOŚ, zagości w twoim życiu. Więcej informacji w zakładce o mnie. Zapraszam. Wiola

Przeczytaj inne wpisy

Może zainteresują Cię inne wpisy.

Wioletta Klinicka

copywriting.wiolettaklinicka@gmail.com

© 2023-2024 Wioletta Klinicka.

Realizacja Najszybsza.pl