Czy też tak uważasz?
Zamykam oczy i nie mogę sobie przypomnieć dnia, w którym się uśmiechałam. Na początku połykałam w samotności. Nie pamiętam, czy to ze wstydu, czy nie chciałam pokazać swojej słabości. Po roku poczucia samotności w wielkim lodowatym łóżku było mi już wszystko jedno, wykrzywiałam twarz w krzyku, błagając o odrobinę zainteresowania. Chociaż ot tak, ze zwykłej ludzkiej potrzeby niech mnie weźmie w kuchni, w łazience, gdy zmywam podłogę albo tuż przed snem na mojej lub swojej połowie łóżka.
Dlaczego zapomniał, że seks ma dla mnie duże znaczenie, że gdy mnie dotykał, gdy mnie „brał”, gdy mnie kochał, a potem przytulał, czułam się nie tylko spełniona fizycznie, nie tylko emocjonalnie wyciszona, ale i najpiękniejsza, najbardziej pożądana, najbardziej mu bliska.
Rozumiałabym, gdyby był oziębły od pierwszego dnia poznania – wtedy najprawdopodobniej bym z nim nie była, a nawet gdybym z nim została, byłby to mój wybór, byłabym świadoma swojej decyzji. Może nawet bym o tym zapominała, że sama tak wybrałam, że postawiłam inne priorytety przed akrobacjami seksualnymi, ale wówczas on mógłby mi to przypomnieć, wypomnieć, powiedzieć, że „widziały gały, co brały”. A tak siedziałam na brzegu łóżka zapłakana, w najseksowniejszej koszuli nocnej, budząc go i pytając, dlaczego patrzył na mnie uparcie w milczeniu i z tą żałującą mnie miną, z tym wyrazem twarzy, który bez słowa podnosił głos: „daj mi spać, daj mi święty spokój, odczep się, kobieto!”… i odwracał się do swojej strony księżyca.
Hm… to raczej bardzo znany scenariusz, tylko że dane zachowania przypisuje się nie tym stronom, co opisałam. To on prosi o seks, to ona ma tego dnia migrenę, jutro okres, a pojutrze małe dziecko za ścianą.
Dlaczego wciąż ukrywane są ich historie, przekreśla się ich istnienie? Czy to dlatego, że potrzebujące kobiety należą do mniejszości? A może jest ich więcej, tylko wciąż nie ma możliwości ani siły do rozerwania skostniałych zasad etycznych? A może dlatego, że kobiety nie użalają się nad sobą, tylko po nieudanych próbach uzyskania tego, czego pragną od swojego partnera, potrafią znaleźć satysfakcjonujące je rozwiązanie? I to tylko od wpojonych zasad moralnych zależy, czy zaspokoi się ona wydaniem kolejnych, mniejszych lub większych kwot pieniędzy na nową parę butów dla siebie lub dla swojego kochanka?
Nerwowo otwieram kolejną mądrą książkę kolejnego seksuologa, szukam informacji o genie, który jest odpowiedzialny za brak zainteresowania mężczyzny kobietą pod względem erotycznym. Bo zastanawiam się, czy faktycznie odpowiada za to wyłącznie spadek libido i dlaczego tak łatwo przyjmujemy fakt, że starzenie się ma prawo odebrać nam apetyt na seks?
Dlaczego nie mówi się o tym, że gdy mężczyzna dotyka w ten szczególny sposób kobietę, to mówi jej: jesteś piękna, jesteś podniecająca, wciąż cię pragnę, jesteś tylko moja?
Nie znajduję odpowiedzi. W głowie kotłuje mi się myśl, ale nie jestem pewna, czy kobiety podzielają moje zdanie: kiedy jesteśmy młode i nawet gdy odrobinę zakompleksione, to i tak znamy swoją wartość, czujemy, że nasza atrakcyjność jest w zenicie. Widzimy to pożądanie w ich oczach, cieszy nas to i szafujemy swoimi wdziękami, ale ciało się starzeje, rodzimy dzieci, problemy i stres pokrywają twarz i nie tylko twarz kolejną warstwą zmarszczek.
Zakrywamy to i tamto, bezwiednie odkrywając resztki tego, czego jeszcze nie naruszył czas. I pragniemy, aby on dostrzegł tylko to, co w nas jeszcze estetyczne. Świadomie lub podświadomie lansujemy się, przybywa ładniejszej bielizny w szufladzie i silniejszych ekstraktów na półce w łazience.
A może to nieprawda, może on już jej nie chce, nie pożąda seksualnie, bo w tej łazience na sznurku wiszą barchany i stanik z rozciągniętymi ramiączkami? Może to wina kobiety, bo on zabiegał, gdy jej ciało było jędrne, cellulit stanowił obce słowo, a ona nie wykazywała zainteresowania? Może on śpieszył się wówczas kochać ciało, bo miał świadomość, że ciało się zestarzeje, a teraz to on kocha się w jej duszy? I może jest remis, bo nie tylko mało mówi się o potrzebach seksualnych kobiet w średnim wieku, ale i o dylematach mężczyzn, którzy z tymi kobietami mieszkają pod jednym dachem od iluś tam lat?
Może to uwłacza mężczyznom, gdy kobiety proszą ich o seks, kiedy oni już nie mogą? Może to poniża ich ego, łamie dumę i zamykają się w sobie jeszcze bardziej?
Filozofuję, może doszukuję się prawdy, która nie istnieje? Może jednak nie warto dociekać dlaczego? Może slogany: „nie kochasz się ze mną, bo masz inną”, „pewnie jestem już za stara, za brzydka”… przyjąć za jedyną prawdę i wszystko będzie łatwiejsze?
Zbyt trudne, zbyt ogólnikowe te wszystkie wywody. I taki to już filozoficzny artykuł zostanie, bo nie ma jednej odpowiedzi na pytanie: „dlaczego on już mnie nie chce?”.
Tak, jedyne, co jest pewne, to fakt, że brak zaangażowana erotycznego w związek którejkolwiek ze stron jest problemem. Pocieszające, że to problem do rozwiązania – za pomocą szczerej rozmowy. No cóż, chyba właśnie o tym powinniśmy się uczyć ROZMAWIAĆ – taka banalna metoda, a jednak tak niewielu po nią sięga.
Czy jesteś gotowy wziąć odpowiedzialność za swoje relacje w związku? Choćby po to, aby mieć poczucie, że zrobiło się wszystko, by przetrwać RAZEM kolejną fazę miłości.
Przeczytaj artykuły z cyklu 3 składniki miłości, aby dowiedzieć się, po czyjej stronie, leży wina za rozpad związku, lub czy możesz jeszcze coś zrobić, aby umocnić relację.
Wioletta Klinicka
Wioletta Klinicka
© 2023-2024 Wioletta Klinicka.
Realizacja Najszybsza.pl