– Jestem skończoną kretynką – mamrotałam Robertowi do słuchawki w pośpiechu i w zakłopotaniu, którego się domyślił.
– Co znowu nawywijałaś pod moją nieobecność?
– No właśnie, jedziesz sobie Bóg wie gdzie, On jeden wie dlaczego, zostawiasz mnie, to co mam robić? Tylko głupoty – siliłam się na żart.
– No to opowiadaj.
– O nie, ta głupota wymaga butelki albo dwóch butelek dobrego wina. Będę pić, biczować się i rzewnie płakać w twój makiet, a potem pójdę sobie i wezmę ślub.
– Weź, kobieto, z tymi ślubami to się już uspokój. Tę historię już słyszałem, zmieniasz tylko imiona tych biedaków. Co z tą głupotą?
– A co, już do mnie biegniesz?
– No biegnę, tylko spodnie włożę. – Robert kupił po drodze stertę chusteczek i niestety tylko jedną butelkę wina.
– To wszystko? – grymasiłam, gdy triumfalnie podłożył mi zakupy pod nos.
– Tak, upijać się nie lubisz, ja jestem samochodem, dziś spać u ciebie nie będę.
– Ty też nie?
– Co oznacza „ty też nie”? A kto ci jeszcze zrobił taką przysługę?
– Wiesz co… – rzucałam, mrużąc oczy, ale od razu stanowczo dodałam: – W sumie tak, masz rację, masz cholerną rację. Gdybyś został, to dopiero wpadłabym we wściekłość, czekając rano na dostęp do toalety.
– Albo gdybyś to ty musiała zrobić kawę. – Robert już nie czekał na ripostę i zabrał się do nakrywania stołu. Dwie lampki, popielniczka i wino. Nasze świętowanie mojego nieudanego podrywu. A miało być tak pięknie.
– Pamiętasz tego faceta, który mi się podoba… – Nie zdążyłam dokończyć zdania, bo Robert prawie udławił się pierwszym łykiem wina, oblewając przy tym swoją koszulę.
– I co narobiłaś, kobieto? No co narobiłaś… – Śmiał się i powtarzał te słowa, jakby nagle się zaciął. Przyniosłam z kuchni ścierkę i próbowałam zetrzeć z niego nie tylko wino, ale i ten szyderczy uśmiech, jednak konsekwentnie odrzucał moją pomoc.
– Weź się uspokój, człowieku, co ci jest, co tak cię rozbawiło? – Wziął głęboki oddech i gdy już myślałam, że skończył, to znowu zaczął. W końcu gdzieś pomiędzy „hi, hi” a „ha, ha” usłyszałam:
– Ten, który ci się podobał… A powiedz mi, czy to ten rudy z przedziałkiem, czy ten bez przedziałka? Wiola, nie obraź się, ale już nie wiem, jacy ci się podobają, ilu ich było i kogo naprawdę uważasz za przystojnego.
– No proszę cię, co ty opowiadasz? Nie pamiętam, żebym mówiła nagminnie, że jakiś facet mi się podoba, wręcz przeciwnie, żaden mi się nie podoba. Może i są przystojni, ale żeby mi się któryś podobał, żebym ja ci mówiła, że jakiś mi się podoba, no proszę, teraz to mnie z szokowałeś, ja ci mówiłam, no nie mogę, weźcie mnie, nie mogę. – Skręcało mnie ze zdziwienia jak przewianego, za to Robert nareszcie zamilkł. Podchodząc do biurka, obserwował moje zachowanie.
– No i co tak patrzysz? I po co tam idziesz?
– Będę spisywał twoją historię, a przede wszystkim muszę zapisać imię tego wybrańca, bo skoro tobie się faceci nie podobają, a ten tak i o tym jedynym mi mówiłaś, a ja jak stary sklerotyk zapomniałem, to mów mi powoli jego imię, nazwisko, rok urodzenia i wzrost penisa.
– Nie znam aktualnego wzrostu penisa – fuknęłam.
– Wow, hm, aha, nie…? – Nieartykułowanym dźwiękom nie byłoby końca, więc musiałam to ukrócić.
– No, wracaj na tę planetę, opowiem ci wszystko, tylko podaj mi te chusteczki. –Skinieniem głowy pokazałam, jakie, bo na usta już cisnęła się historia ostatniej porażki. – Pamiętasz, jak ci opowiadałam o tym Michale, co przyszedł na dyskotekę z dziewczyną? A ja poczułam się taka zazdrosna o te siksy i nie mogąc sobie poradzić z tym uczuciem, wróciłam do domu?
– No tak, ale pamiętam też, że go nawet nie znałaś. Owszem, wiedziałaś, kim on jest, ale nigdy nie zamieniliście nawet słowa.
– Przecież wiem, ale nie zmienia to faktu, że mi się podobał.
– No tak, tobie się podobał, ale on w ogóle nie zwracał na ciebie uwagi.
– Tak, kurczę, to ten sam – wykrzyczałam prawie, przyznając mu rację.
– No i co z nim? – Niewiele było w głosie Roberta zainteresowania, ale zaczęłam mówić dalej. Przecież komuś wyżalić się trzeba, wyrzucić to, co ciąży, w trakcie opowiadania przyglądać się nowo przeżytemu doświadczeniu, przeanalizować to, co się wydarzyło, i być może spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. I może doznać głębokiej ulgi, uznając, że w sumie to nic się nie stało, albo poczuć jeszcze większe rozgoryczenie i zażenowanie.
– I go poznałam, i tak sobie ubzdurałam w głowie, że chcę go mieć, że on by do mnie pasował, że jest dla mnie facetem idealnym.
– To niby skąd się tego dowiedziałaś? Z fusów od kawy?
– Błagam, nie kpij, bo nigdy się nie dowiesz, co nawywijałam.
– No już. – Poczochrał mnie po głowie i unosząc podbródek, powiedział: – Wiola, już cię słucham.
Posłusznie podniosłam głowę, zmrużyłam oczy, że ledwo mogłam dostrzec jego męskie rysy twarzy, i tego jedynego faceta, któremu ufam, zapytałam:
– Powiedz mi, Robert, ilu mogę znać facetów silniejszych, tak psychicznie, ode mnie?
– No… mnie i… mnie? – wymieniał niepewnie.
– I?
– Hm, no może jeszcze… nie wiem?
– No okej. Michał taki jest. Cały czas zastanawiałam się, dlaczego on, dlaczego bardzo chciałam, żeby się do mnie wprowadził…
– Co?! – wykrzyczał Robert. – Kurczę, Wioletta, nie było mnie trzy tygodnie, a nie trzy lata, o czym ty do mnie mówisz? Wprowadził, wprowadził jakiś nieznajomy, którego nawet ja nie znam?!
– A obudziłeś się? – szydziłam z jego braku zainteresowania mną lub moją kolejną miłosną historią. – Ale nie, nie panikuj, on nie wyraził na to najmniejszej ochoty.
– I całe szczęście. – Usłyszałam ulgę w jego głosie, co jakoś nieprzewidywalnie mnie poirytowało.
– Szczęście, bo co!?
– Cholera jasna, czy tobie od nadmiaru problemów czy niedoboru szczęścia przewraca się w głowie?
– Tak, przewraca, bo doszłam do wniosku, że na co mam czekać, no na co: na randkowanie, na sprawdzanie? Ja mam prawie czterdzieści cztery lata i nie mam czasu na zabawę, na spotkania i kontrolę. Przecież zawsze mógłby się wyprowadzić, prawda?
– Kobieto, co takiego widzisz w tym facecie, że tak cię wzięło?
– Chyba właśnie to, że jest alfą, że pomimo wad, których i mnie nie brakuje, potrafiłby mnie ujarzmić. – I znowu się zaczęło: Robert i jego głupawka. – Robert, czy ty się dzisiaj najarałeś, czy co?
– Bo ty dziś, Wiola, takich słów używasz, takich… – I śmiał się, i rechotał. (…) Kiedyś musiał się uspokoić, więc zaczęłam od początku: o tym, że spotkałam się z nim przypadkiem i nagle poczułam, że muszę mu powiedzieć, że chciałabym go mieć, mieć w dwojakim sensie, że miałam cholerne przeczucie, że…
(…)
– Widzisz, Robert, intuicja szeptała mi do ucha, ale mnie oszukała. Nigdy w życiu chyba, bo mogę nie pamiętać, nie zachowałam się w taki sposób w stosunku do faceta, który mi się podobał. Byłam jak nawiedzona, jak w letargu, nie mogłam odpuścić, aż nie usłyszałam, że przyjdzie. Śmieszne, ale gdy wyszłam z tą widomością zakodowaną w głowie, czułam się, jakbym już za niego wychodziła, a przynajmniej jakby mi powiedział: „wiesz, Wiolka, też mi się podobasz, bardzo, i chcę z tobą być, chcę z tobą zamieszkać. Nie wiem, Robert, nie mam pojęcia, co mi się stało. Aż mi wstyd, tak cholernie mi wstyd. I czasami ten wstyd odbiera mi radość tamtej nocy, bo seks był naprawdę dla mnie, w moim mniemaniu, udany. Chociaż wiesz, może nie tyle ważne było, czy mam orgazm, czy nie, faktem jest, że był w każdym calu idealny. Czułam, jakbym znała jego ciało, skórę… Gdy dokopałam się pod powłokę perfum, jego naturalny zapach był tym, który mnie prześladuje i wprawia w ekscytację. Byłam taka swobodna pomimo wielu niedoskonałości, które mnie zawsze krępują. Mógł zrobić ze mną wszystko, ja też mogłam, nawet przez chwilę nie wspominałam o ręczniku. – Zamyśliłam się. Odwracając głowę, chciałam ukryć łzy. Zrobiło mi się żal, tak przykro, jak w chwili, gdy Michał wychodził, a po chwili wstyd z powodu tych łez, zażenowanie, które przed Robertem czułam chyba po raz pierwszy.
– Chcesz mi powiedzieć, że miałaś okazję z nim rozmawiać i tak bez ogródek powiedziałaś mu: „chodź się pieprzyć?”.
– Robert, jak możesz!
– Mogę, ja tylko ubrałem w słowa to, co ty najwidoczniej rozebrałaś. A na dodatek chrzanisz coś o wstydzie? Jakim wstydzie? Nie pierwszy raz poszłaś z facetem na pierwszej randce do łóżka, o ile to w ogóle była randka. Zażenowanie, wstyd, o co tu chodzi? Przecież jest dorosłym chłopcem, a ty dorosłą dziewczynką. – Robert postawił mnie na nogi, ale z drugiej strony nic dziwnego, że zareagował w ten sposób, przecież nie zna jeszcze całej historii, tylko jej początek. A ja mówię o emocjach, które wywołało nie to, że się ze mną przespał, ale fakt, że nie chciał moich żeberek.
– Tak, masz prawo nie rozumieć, bo nie wiesz, jak ta historia się potoczyła. On się ze mną umówił. Przyszedł o wyznaczonej godzinie. Nawet ciasto kupiłam i coś do picia zaproponowałam. Rozmawialiśmy sześć godzin, chociaż przyszedł sprawdzić mój materac, bo w końcu tak oficjalnie zabrzmiało moje zaproszenie, gdy nie reagował pozytywnie na propozycję wspólnego zamieszkania.
– Przecież i tak nie chciałaś, tak na poważnie, z nim zamieszkać – przerwał mi Robert.
– Chciałam – uniosłam się – właśnie, że chciałam. To była dobra propozycja: on chce zmienić mieszkanie, ja mam idealne mieszkanie dla pary. Nie tylko zmniejszyłoby to nasze koszty, ale i zmieniłoby życie.
– No właśnie, Wioletta, życie jakiegoś obcego człowieka, już nie wspomnę o twoim. Przecież ty nigdy z nikim na dłużej nie mieszkałaś. On nie wyjeżdżałby w delegacje jak twój eks, nie wychodziłby po udanym seksie do siebie, spałby obok i widział cię rano rozczochraną. Co ty byś zrobiła, gdyby się zgodził?
– Może bym się przystosowała?
– Tak, na pewno – mruknął z niedowierzaniem w głosie i dodał: – A o nim pomyślałaś? Obca kobieta chce sobie go wziąć do domu, na dodatek taka, o której nigdy wcześniej nie pomyślał, bo gdybyś mu się podobała, to dałby ci jakiś znak na jednej z imprez. – Robert potrafi rozwiać moje fantazje swoją szczerością do bólu. Budzi mnie nawet wówczas, gdy ja chcę istnieć w wyimaginowanym świecie, i chociaż tym razem z tego letargu to nie on mnie pierwszy wyrwał, to i tak ukazana mi rzeczywistość rozrywała serce.
– Dobra przestań, nie chcę tego słuchać, nie chcę, bo już on dał mi do zrozumienia, że nie jestem dla niego atrakcyjna, hm, trzeba się było nie rozbierać – syknęłam obrażona, urażona i kobieco rozstrojona.
– Co?
– Posłuchaj, w trakcie tych sześciu godzin nie wykazał najmniejszego zainteresowania moją osobą, ani fizyczną jej stroną, ani w ogóle żadną. Poszliśmy do łóżka, poszedł ze mną, ale nie wiem dlaczego.
– Pewnie dlatego, że chciał – rzucił obsesyjnie Robert.
– Może, ja nie to czułam. No cóż, faktem jest, co już ci powiedziałam, że w łóżku było mi z nim dobrze, nie wiem i nie jestem przekonana, czy jemu też. – I przeniosłam swój monolog do wnętrza siebie.
Czułam narastający ból, ból tej cholernej niewiedzy, ból, który sprawia mi analityczna część mojej natury: przekalkulować, przeanalizować i samej sobie odpowiedzieć, odpierając wszystkie słowa, gesty, jakie wykonał Michał, bo przecież trudno przyjąć do wiadomości, że przeczucie może mnie mylić, to samo przeczucie, które przekonywało mnie, że jeśli komuś od półtora roku podoba się facet i nagle los splata wasze drogi, to w jakimś szczytnym celu, a nie tylko po to, aby uprawiać seksualne akrobacje. Czy warto umawiać się na sex bez zobowiązań? No tak, zawsze można przyjąć za prawdę to, co w danej chwili jest dla nas wygodne. A naszą prawdę kształtują przecież nasze doświadczenia. Z autopsji wynika: poznać kogoś, polubić, być jedną lub kilka nocy i zostać odrzuconą. Wówczas moja podświadomość będzie zadowolona, ponieważ stało się tak, jak ona podpowiada. Schemat.
– Wiola, no ja nie słyszałem, żeby ktoś kochał się z kobietą z przymusu. Nie każdy facet jest jak zwierzę, nie musi się rzucać na kobietę. I przyszło ci do głowy, tak przypadkiem, że może onieśmieliłaś go swoją otwartością?
– Nie – odpowiedziałam stanowczo.
– Bo? Bo myślisz tylko o sobie, o tym, co ty czułaś?
– Nie! – powtórzyłam.
– Bo? Bo co? – powtarzał cierpliwie Robert.
– Tak, powiedział, że go zaskoczyłam swoją propozycją, nawet że go zestresowałam informacją, że mamy się dziś kochać, ale ja na drugi dzień zrobiłam totalną głupotę, idiotyzm, którego sobie nie mogę wybaczyć, nie mogę, rozumiesz? Wiesz, co musiałam zrobić, że to właśnie z tego powodu czuję zażenowanie, wiesz, jaką idiotką byłam, durną debilką? Kretynką ze swoimi przeczuciami! – Robertowi odjęło mowę, nawet wyraz twarzy wyrażał dezorientację… – W durny sposób zaprosiłam go na obiad – wyrzuciłam z siebie.
– No i? – Robert ocknął się z letargu. – No i co? – powtórzył.
– Robert, zapytałam go, czy do żeberek woli ryż, czy kaszę.
– No i?
– No i odpisał obscenicznie, że żeberek nie je wcale i że się na obiad umówił ze znajomymi.
– No i?
– Co no i? Tylko tyle potrafisz? – warknęłam.
– Tylko, bo ja nie widzę powodu do zażenowania, chyba mógł być umówiony ze znajomymi. – Nagle nastała cisza. Ja po raz kolejny lizałam rany, a Robert spekulował w swoim umyśle, aby po chwili odkryć powtórnie Amerykę. – Wiola, ty nie byłaś gotowa na kosza, nie czułaś zażenowania z powodu zaproszenia, tylko dlatego, że je odrzucił. Gdyby przyjął twoje zaproszenie, to dziś byś uznała, że to była dobra decyzja. Widzisz, jaka ty jesteś, dostrzegasz tylko jedno w tym wszystkim, tylko z jednej perspektywy patrzysz na to, co się stało – porażka. Jesteś niesamowita, nie chcę cię urazić, ale niesamowita w biczowaniu siebie. Co, do cholery, obchodzi cię, że nie przyszedł? Stało się. Spróbowałaś i wiesz, bądź zadowolona, bo masz świadomość, wiesz, na czym stoisz. Możesz go skreślić i iść dalej. Gdzieś jest ten facet, który lubi cię i w ubraniu, i bez ubrania. Ten, z którym zamieszkasz.
– Poważnie? Gdzie? No powiedz mi gdzie, to może się tam udam. A w sumie nie chcę – dodałam pośpiesznie. – Nie mam zamiaru szukać nikogo na siłę. Bo Michał mi się podobał, jak patrzyłam na niego, to mi się jeszcze bardziej podobał. Dobra, nieważne, nie, to nie. I wiesz, żebym tak lepiej zrozumiała jego „nie”, to w niedzielę i tak go spotkałam.
– Gdzie?
– Na mieście, szedł drugą stroną ulicy. Może to śmieszne, ale poczułam, jakby cały wszechświat chciał mi pokazać, że Michał, mimo że nasze drogi się skrzyżowały, nie jest dla mnie, a raczej, mówiąc szczerze, że on mnie nie chce.
– Nie mów tak.
– Nie żałuj mnie teraz, sam mi to przed chwilą uzmysłowiłeś. Dobrze wiem, że to moja wina, to, jak się czuję, tylko moja. Wiesz, Robert, ja zadałam sobie to cholerne pytanie, czy jestem gotowa na ewentualną porażkę. Myślałam, że jestem, ale prawda była inna. Rozwaliła mnie na łopatki. Nie jestem gotowa.
– Jak doszło do tego spotkania? – przerwał to moje biczowanie Robert.
– Była piękna pogoda. Pojechałam do Luksemburga zatankować, a tak naprawdę słuchać na cały regulator podczas jazdy Gołębiego puchu. Potem chciałam iść do Havany coś zjeść. Gdy jechałam już do Trewiru, przeoczyłam zjazd, musiałam nadrobić trochę drogi. Hm, wszystko jest po coś… Pomyślałam, że jak znajdę bezpłatny parking, to zostanę w mieście, a jak nie, to wracam do domu i zrobię te cholerne żeberka, dla siebie je zrobię. Uwierzysz, że było jedno jedyne miejsce, które zwolniło się tuż przed opuszczeniem przeze mnie przepełnionego parkingu? Zaparkowałam. Idę, a po drugiej stronie on. Nie wiedziałam, czy się odezwać, bo mnie nie widział, ale wyszłam z założenia, że unikanie osoby, której zachowanie nas rani tylko dlatego, że my sami sobie coś ubzduraliśmy, jest oznaką niedojrzałości, i krzyknęłam w jego stronę. Podszedł, przywitał się sympatycznie, powiedział, że był ze znajomymi na obiedzie, a teraz pędzi, bo kolega na niego czeka, a potem przygotuje się do pracy i pójdzie spać. No cóż, a ja byłam miła i uśmiechnięta, jak zawsze.
– Hm, już wiesz, dlaczego twoi byli cię lubią.
– Tak… nie mogę inaczej. Przecież to wszystko było moim, nie jego, wyobrażeniem. Po prostu, Robert, zbłądziłam pomiędzy prawdą a pragnieniem.
Z miłością – Wiola
#StylWioletty
Szukasz literatury, która poruszy Twoje serce? Zanurz się w zbiór poezji i prozy „Niemy Krzyk”, gdzie miłość jest bohaterem każdej strony. Przeżyj niezwykłe emocje, które tylko słowo pisane potrafi wyrazić.
Dlaczego warto przeczytać wiersze ze zbioru Niemy Krzyk?
Odczujesz Emocjonalną głębię, ponieważ każdy wiersz i każde opowiadanie niosą ze sobą autentyczne uczucia, które zapadają w pamięć. Ukaże się przed tobą miłość w jej najróżniejszych odsłonach - od radości po ból, od namiętności po tęsknotę.
A Subtelne i jednocześnie mocne wyrażenie najgłębszych ludzkich uczuć poczujesz po swojej stronie księżyca.
Nie czekaj! Poznaj Niemy Krzyk i pozwól, by te wyjątkowe teksty stały się częścią Twojego życia. Kliknij tutaj [Link do strony z książką] i zanurz się w świat miłości, który przemówi do Twojej duszy.
Czy pragniesz zgłębić tajemnice relacji damsko-męskich? Seria książek „Miłość com” to idealny wybór dla Ciebie! Każda książka w tej serii bada różne aspekty miłości i relacji, oferując wnikliwe spojrzenie na to, co naprawdę oznacza być w związku.
Dlaczego warto przeczytać serię Miłość com?
Odkryjesz zawartą w niej różnorodność perspektyw. Każda książka oferuje unikalne spojrzenie na relacje między kobietami a mężczyznami, odkrywając zarówno wyzwania, jak i radości związane z miłością.
Dodatkowym atutem są zawarte w niej praktyczne porady od Roberta, który rozkochał swoją stabilnością emocjonalną prawie każdą czytelniczkę. Dowiedz się, jak budować trwałe i satysfakcjonujące związki dzięki praktycznym wskazówkom i autentycznym opowieściom.
Przeniknij w głąb wzruszających historii, przeżyj emocjonujące chwile i odkryj prawdziwe oblicza miłości przez pryzmat różnych doświadczeń przeżytych przez Wiolettę i Roberta.
Nie zwlekaj! Zanurz się w serii Miłość com i odkryj, jak miłość może odmienić Twoje życie. Kliknij tutaj [Link do strony z książkami] i rozpocznij swoją podróż po świecie relacji, które na zawsze zmienią Twoje spojrzenie na miłość.
A na blogu, bezpłatnie poznasz historię Americo - chłopaka z poddasza. Czy włoski sposób uwodzenia podziałał na kobietę po przejściach? Pozwól sobie na odrobinę relaksu i odbierz ten prezent.
Wioletta Klinicka
© 2023-2024 Wioletta Klinicka.
Realizacja Najszybsza.pl