– Nie wiem, dlaczego tak się uczepiłaś tej samodyscypliny. Przecież sama potrafisz mobilizować siebie do wielu zadań. Czasami aż mnie to złości w tobie, bo zadowolenie na twojej twarz wywołuje mail: „Już zrobiłem tak, jak zaplanowałaś”. Tymczasem bywa, że nie da się dotrzymać słowa i już!
– Owszem, jeśli wyskoczyłoby ci coś pilnego, jeśli któryś z twoich przyjaciół potrzebowałby pomocy, bo świat waliłby mu się na głowę, jeśli Ewelina podczas wizyty u ginekologa usłyszałaby, że jest w ciąży – wtedy zrozumiałabym, że wszystko rzucasz i lecisz.
– Co tak uczepiłaś się tej ciąży?! – wykrzyczał mi do ucha.
– Bo czasami jesteś jak dziecko – chcesz już, od razu, teraz!
– Ja? To raczej ty! – Robert nie dawał za wygraną.
– O nie, mój drogi. Ja zawsze pytam, czy termin ci pasuje. Odpowiadasz, że tak, a potem sprawę przekładasz na przyszły tydzień.
– Ostatnio tak wyszło, a ty się czepiasz.
– Przedostatnio też. I dwa tygodnie temu. Nie wspomnę, że do dziś nie ruszyłeś mojego balkonu. Mówiłam, że wynajmę fachowca, który odnowi mi balkon.
– Po co masz tracić kasę? Zrobię to! – kłócił się ze mną o coś, co obiecuje od dwóch i pół miesiąca.
– Owszem, ale chyba w przyszłym roku.
– Tak cię to drażni?
– Oskubany balkon?
– Nie, brak samodyscypliny w ludziach.
– Na ogół niech każdy robi to, co chce, i to, co jest dla niego dobre, ale jeśli umawia się ze mną i obiecuje coś, co ma wpływ na moje życie, to tak – oczekuję, że dotrzyma terminu, pomaluje balkon lub nie spóźni się z oddaniem prezentacji.
– Ale przecież wiesz, że nie zawsze jest łatwo wskrzesić w sobie samodyscyplinę – dodał poważniej i bardziej spokojnie.
– Robert, wiem, że nie lubisz, gdy coś ci wypominam. Ja też nie lubię tego robić. Sama miewam problemy w niektórych obszarach samokontroli – albo nie umiem odkładać w czasie gratyfikacji, albo mam uszkodzony płat czołowy, który odpowiada właśnie za samodyscyplinę – starałam się spuścić z tonu, aby nieco rozładować napięcie.
– I tak zrobiłem duże postępy – zaczął się śmiać. – Przyznaj!
– Jesteś idealny w swojej pracy, bo tam nigdy nie zdarza ci się o czymś zapomnieć, coś przełożyć lub z czymś nie zdążyć. Bo lubisz, a nawet kochasz swoją pracę. Odczuwasz przyjemność na samą myśl o poniedziałku, podobnie jak inni na myśl o piątku.
– Skoro coś lubię, robię to bez jakiejkolwiek dodatkowej motywacji. Ale ciebie też bardzo lubię i wiem, że czasami potrzebujesz pomocy faceta. Z tego lubienia deklaruję, że zrobię ci to czy tamto.
– To nie deklaruj! Przecież wiesz, że się nie obrażę.
– Nie ma takiej opcji. Tylko daj mi czas, abym mógł popracować nad swoją silną wolą – zaśmiał się.
Czy rzeczywiście jesteśmy zdolni wzmacniać w sobie silną wolę? Czy jesteśmy w stanie kontrolować poziom samodyscypliny, skoro odpowiada za nią nasza najmłodsza część mózgu? I ko jest skazany na wieczną kontrolę?
Okazuje się, że problem „silnej woli” jest uzależniony od naszych stanów emocjonalnych.
Osobom bardziej impulsywnym, niecierpliwym trudniej jest utrzymać samodyscyplinę. Impulsywność zależy nie tylko od aktywności neuronów odpowiedzialnych za uwolnienie dopaminy, lecz także stopnia aktywacji układu limbicznego, czyli części mózgu odpowiedzialnej za emocje i popędy.
– To dlatego trenujesz cierpliwość – wszedł mi w słowo Robert.
– No wiesz, jeżeli się chce już i teraz, to oznacza, że nie do końca wszystko gra z tą samodyscypliną. A jak sam wiesz, właśnie dzięki samodyscyplinie jesteśmy w stanie osiągać cele długoterminowe albo przez dłuższy czas. Trzeba mieć w głowie bardzo rozbuchaną wizję przyszłości, aby umieć ją utrzymać. Albo, co bardziej preferuję, stopniowo ją zwiększać.
– To tak jak z rzuceniem słodyczy na rzecz zdrowia – ten cel był łatwiejszy do osiągnięcia. Teraz pozostało mi tylko rzucenie palenia.
– Tak, gdy przestajesz nadmierne objadać się słodyczami, pozwalasz, aby w mózgu zakodowała się informacja, że jesteś zdolny do osiągnięcia zamierzonego rezultatu.
– No jasne, wtedy wzrasta pewność siebie. Czy odmalowanie ci balkonu jeszcze w tym tygodniu oznacza, że realizacja kolejnego zadania, które sobie wyznaczę, przyjdzie mi z większą łatwością? No patrz, jakie to proste! – żartował.
– No, może nie tak do końca. Na zwiększenie poziomu samokontroli trzeba sobie zapracować. Wiesz, małe dzieci nie mają wykształconego płatu przedczołowego, młodzież też go nie ma, dlatego ich zachowanie wydaje nam się nieracjonalnie. Oceniamy z własnego punktu widzenia, bo mamy wykształcony płat przedczołowy. Czytałam, że nawet cierpliwość dziedziczymy w genach, jeżeli zatem chcemy zmienić się w słownego człowieka, musimy świadomie nad sobą popracować. Nie chodzi tylko o to, aby nauczyć się rozładowywać stres, który nie służy samodyscyplinie. Nie chodzi tylko o umiejętności zdrowego oddychania, medytacji, zdrowego odżywiania i uprawiania sportu. Zgadzam się z opinią, że w pierwszej kolejności trzeba przyjrzeć się sobie. Odpowiedzieć na kilka kluczowych pytań: dlaczego obiecuję sobie coś, a potem nie dotrzymuję słowa? Dlaczego łamię swoje postanowienia? Co prowokuje mnie do zaniechania samodyscypliny? Jaki system nagród na mnie działa? Co daje mi zachowanie impulsywne, a co cierpliwość? Jakie okoliczności sprzyjają dotrzymaniu sobie słowa? Krótko: poznaj swoje emocje i poznawaj siebie, ucz się inteligencji emocjonalnej, a wówczas może się okazać że żadna „silna wola” nie jest ci potrzebna, ponieważ sam dobrze wiesz, co ci służy, a co nie.
– W takim razie mnie służy pomalowanie twojego balkonu.
Wiedziałam, że słowo „balkon” Robert odmieni podczas tej rozmowy przez wszystkie przypadki. Ciekawa jestem tylko, czy skończy dla mnie prezentację, która zalega na jego biurku od tygodnia.
Wytyczone sobie zadania powinny być zintegrowane z potrzebami emocjonalnymi i na pewno nie powinny stać się celami, które są wynikiem nacisku zewnętrznego.
Wioletta Klinicka
Wioletta Klinicka
© 2023-2024 Wioletta Klinicka.
Realizacja Najszybsza.pl