Opublikowano: 2017-01-16

JAK NAUCZYĆ SIĘ ODMAWIAĆ?

Robert spóźniał się pół godziny. To, że dojedzie, potwierdzały jego krótkie SMS-y: „Stoję w korku”, „Mam czerwone”, „Zaraz będę”. Gdy w końcu dotarł, rzucił na stolik stertę papierów.

– Pomóż mi – powiedział i zrobił tę swoją niewinną minę.

– W co ty się znowu wpakowałeś? – zapytałam, przeglądając dokumenty.

– W archiwum zrobił się bałagan, a ja potrzebuję dokumentu sprzed ery komputerów.

– Czy to twoje zadanie? – zapytałam. – Co to za umowa?

Przemilczał pierwszą część. Gdy złożył zamówienie u kelnera, zaczął wyjaśniać, czego mamy szukać. Podzieliliśmy się czekoladowym tortem i stertą papierów.

Po chwili milczenia zaczęłam go nękać.

– Ty wiesz, że musisz z tym przestać?

– Oj, Wiola, pewnie, że wiem, ale teraz poszukajmy tego świstka.

– Mam! – krzyknęłam po kwadransie. – Znalazłam! Wisisz mi kawałek tortu.

– Chyba że na wynos, bo ja też chcę. – W ten sposób okazywał mi swoją wdzięczność.

– No coś ty! W biurze nie mogłeś odmówić, a mnie potrafisz? – Teraz ja oddałam mu za półgodzinne spóźnienie i kolejny niepotrzebny obowiązek, który na siebie przyjął.

– Kurczę, daj spokój – powiedział tylko. – Zobacz, jak sprawnie nam poszło. Alina mogła szybciej skończyć pracę. Gdybym jej nie pomógł, siedziałaby jeszcze za biurkiem.

– Robert, wybaczam ci, bo to naprawdę błahostka, zwłaszcza że miałeś drugą parę oczu do pomocy, ale ty wiesz, że to nie pierwszy raz.

– Oj, wiem, wiem. Poproszę dwa kawałki czekoladowego tortu, tego z wiśniami – zwrócił się do kelnera.

– Nie, nie – przerwałam mu. – Poprosimy tylko jeden.

– Nie będziesz jadła? – obruszył się. Kelner stał nieco zmieszany.

– Poprosimy jeden kawałek – rzekłam do kelnera, aby zwolnić go z przykrego obowiązku bycia między młotem a kowadłem. I zwróciłam się do Roberta: – I to ja go zjem, a tobie zostawię tylko okruszki.

– Niech ci będzie. Widzisz, jaki jestem uległy?

– Nie uległy, tylko wszystkim chcesz zrobić dobrze, a tak się nie da. Przecież już tyle razy o tym rozmawialiśmy…! Nawet mnie musisz zacząć odmawiać.

– Tobie? To nie będzie trudne, bo ty się nie obrażasz, ale wiesz, jak jest, gdy odmawia się innym. Foch i już. I tak zrobiłem postępy – ludziom, na których mi nie zależy, mówię „Nie”.

– Właśnie powiedziałeś mi komplement – uśmiechnęłam się. – Wiesz, czasami jest mi przykro, gdy ktoś nie może mi w czymś pomóc – dodałam po chwili – ale nie mogę wymagać, aby ludzie rzucali dla mnie wszystko i traktowali mnie jak pępek świata w danym momencie. Dlatego mam fajne relacje z moimi dziewczynami; każda z nas dokładnie wie, że są chwile, w których nie możemy być pomocne, więc nie ma obrażania. Rozmawiamy o tym! Z drugiej strony bywają sytuacje, że idziesz jak w dym, bo znasz własne priorytety i wiesz, że pomoc najbliższym jest rzeczą ważną, oczywiście tylko wówczas, gdy nie jest nadużywana. Wszystko zależy od nastawienia i jakości relacji, jaką budujesz od samego początku.

– Ale się rozgadałaś. Przecież znam wasze relacje i podobają mi się, bo nieczęsto ludzie tak dobrze się rozumieją. Ale ja wciąż nie rozumiem, dlaczego jednym to wychodzi, a innym nie.

– To kwestia priorytetów, budowania relacji oraz umiejętności odmawiania i przyjmowania odmowy. To, że potrafisz odmawiać, nie oznacza, że nie jesteś empatyczny, współczujący i że zawsze będziesz czuł się z tym dobrze. Ale różnica polega na tym, że gdy odmówisz wykonania danej czynności, twoje nieprzyjemne samopoczucie potrwa zaledwie chwilę, a gdy się z nim uporasz, poczujesz się dobrze ze swoją decyzją. Natomiast gdy zgadzasz się na wykonanie jakiejś czynności, ponieważ „tak wypada”, ale wcale nie chcesz tego robić, borykasz się z nieprzyjemnymi myślami w trakcie wykonywania zadania, a czasami czujesz niesmak również po jego zakończeniu. Mało tego! Gdy wykonujesz coś niechętnie, wbrew własnym przekonaniom, robisz to nierzetelnie, nic ci nie wychodzi, zawalasz terminy, za mocno się spinasz. Często dochodzi wówczas do spięć z innymi. I wysłuchujesz tekstów typu: „Ale mi obiecałeś…!”. „Tak, obiecałem – tłumaczysz – ale teraz mam to czy tamto na głowie”. Zaczyna się obwinianie i wyciąganie ostrych argumentów, które raczej nie przyczyniają się do budowania pozytywnych relacji. Takie błędne koło jest okupione niemiłymi stanami emocjonalnymi, a często nawet uczuciem złości. Potem tę złość trzeba gdzieś rozładować, więc często obrywa się komuś zupełnie przypadkowemu, bo przecież są osoby, którym nie wypada mówić o tym, co w związku z daną sytuacją dzieje się w twoim mózgu.

– Kurczę, słyszę to kolejny raz, a wciąż nie mogę wyrobić w sobie tego nawyku.

– Może wcale nie chcesz?

– Nie chcę? Jedyne, czego nie chciałem, to przyjść tu z tymi papierami.

– Mówiłam o priorytetach i przekonaniach. Pomyśl, czy pomoc – zawsze i wszędzie – nie jest twoją wartością?

– Dobra, koniec tych filozoficznych wywodów. Zastanowię się nad tym, gdy obłożę się inną niespodziewaną sprawą i kolejny raz powiem „Tak” – dodał i zaczął się śmiać.

Kiedy wracałam do domu, zastanawiałam się nad różnorodnością naszych potrzeb. Każdy z nas jest zupełnie inny. Choć czasami różnią nas jedynie pierwiastki, w głowie tworzymy zupełnie inne obrazy – to od nich zależy, jakie podejście mamy do pojawiających się zagadnień.

Ważna jest jednak świadomość, że umiejętność odmawiania nie jest niczym złym. Powinniśmy nie tylko potrafić powiedzieć „Nie”, lecz także umieć przyjąć „Nie”. I być gotowi na to, że jeszcze nie raz spotkamy na swojej drodze ludzi dobrych, którzy patrzą na świat z innej perspektywy niż my.

Wioletta Klinicka

Wioletta Klinicka
Jestem taka, jak Ty. Czasami plotę trzy po trzy, a czasami logiczne myślenie wypełnia całą moją przestrzeń. Czasami chodzę cały dzień w szlafroku, a czasami od rana chodzę w makijażu. Ale ponad wszystko spieszę się kochać ludzi, bo nigdy nie wiesz, jak długo ten KTOŚ, zagości w twoim życiu. Więcej informacji w zakładce o mnie. Zapraszam. Wiola

Przeczytaj inne wpisy

Może zainteresują Cię inne wpisy.

Wioletta Klinicka

copywriting.wiolettaklinicka@gmail.com

© 2023-2024 Wioletta Klinicka.

Realizacja Najszybsza.pl