Na każdego człowieka spada tyle cierpienia, ile potrafi znieść – to kolejny slogan, który kiedyś wydawał mi się prawdziwy. No bo przecież znosiłam niejedno własne cierpienie i wciąż się nie poddałam, jestem tu. Ba, z doświadczenia mogłabym nawet przyznać, że każde cierpienie wzmacnia moją psychiczną odporność. Kiedyś po traumatycznym wydarzeniu leżałam w łóżku, paliłam papierosa za papierosem, piłam litrami kawę i spałam ponad normę. Aż wydarzyło się coś, czego żadna matka nie powinna doświadczyć. Wówczas zatrzymałam się, zaczęłam rozmyślać o tym dźwiganiu cierpienia. Mój wniosek jest tylko jeden: to my decydujemy, czy dane cierpienie zniesiemy, czy zmierzymy się z nim, czy potrafimy z odniesionymi ranami żyć i jak dane cierpienie wykorzystamy do dalszej wędrówki. A przede wszystkim, czy chcemy po raz kolejny się podnieść.
Jesteśmy kreatorami siebie i jakości swojego życia.
Naturalnie naszą osobowość, charakter, a w szczególności siłę i determinację do życia z bagażem niewygodnych przeżyć kształtuje wiele czynników, począwszy od środowiska, w jakim jesteśmy wychowani – a śmiem nawet twierdzić, że od genów, jakie odziedziczyliśmy – poprzez życiowe doświadczenia, aż do świadomej umiejętności kierowania własnym rozwojem. Ale jesteśmy obdarowani wolną wolą, co oznacza, że możemy świadomie decydować o tym, czego chcemy, jak chcemy się w danej sytuacji zachować i nawet gdy działania są początkowo nieudolne, bo mózg logiczny po traumatycznym przejściu nie jest jeszcze w najlepszej formie, możesz podnieść się po każdym traumatycznym doświadczeniu.
Są osoby, które pomimo pogrążania się w swoim cierpieniu chcą żyć. Są również tacy, którzy wierzą, że traumatyczne przeżycia stanowią nieodzowny element ludzkiego życia i służą ludzkości do rozwoju. Jedni wierzą, że czas goi rany, inni rany te, gdy tylko się zabliźniają, rozdrapują na nowo. Są tacy, którzy z niewiadomych im przyczyn chcą być silni, oraz tacy, którzy doskonale wiedzą, dlaczego podejmują wyzwanie. Były jednak wśród nas także osoby, które nie umiały sobie poradzić i jedyną szansę na skrócenie swojego cierpienia dostrzegły w odejściu z tego świata – co zaprzecza wymuskanej tezie, że spada na nas tyle cierpienia, ile potrafimy znieść. Owszem, taki slogan może motywować, ale są to tylko puste słowa, niewnoszące nic do życia ludzi cierpiących po traumatycznych doświadczeniach, a nawet wpływają na nich drażniąco. Trzeba więcej niż ukutych przysłów, trzeba przy tym człowieku być, potrzeba naprawdę sporego wysiłku, aby pomóc mu się podnieść, by zrozumiał sens zlepku słów, ale przede wszystkim potrzeba minimalnej chociażby woli osoby cierpiącej do współpracy. Nie mamy prawa nikogo oceniać, ale mamy prawo próbować ludziom wskazać inną drogę niżeli ta ostateczna.
Jeśli cierpisz, jeśli czujesz się podle z powodu własnych czynów, tego, co cię dotknęło, jeśli odczuwasz lęk przed jutrem, proszę cię z tego miejsca: pozwól sobie pomóc. Skontaktuj się z bliskimi osobami, opowiedz, co cię trapi, bądź szczery, nie bój się zaufać, udaj się do profesjonalisty, którego obowiązuje tajemnica zawodowa (poszukaj bezpłatnych konsultantów, są tacy!). Skorzystaj z każdej możliwej szansy. Wiem, że ten artykuł to też zaledwie kilka zdań, które mogą wydać ci się jedynie kolejnym bezsensownym nawoływaniem. Ale każdy z nas ma świadomość, że od czegoś trzeba zacząć. Dlatego gdy znajdujesz się na zakręcie, na rozdrożu, gdy masz poczucie beznadziejności, przeczytaj ten tekst z chociażby minimalnym przychylnym nastawieniem, a po zakończeniu od razu przejdź do działania, zanim opadną emocje. A teraz weź kilka oddechów i zapytaj siebie:
Chcesz i potrafisz dać sobie kolejną szansę?
Potrafisz spojrzeć na porażkę i swoje działanie lub działania innych osób z twojego otoczenia, przez które czujesz się skrzywdzony, z innej perspektywy?
Jesteś otwarty na pomoc zewnętrzną?
Jesteś otwarty na profesjonalną pomoc?
Możesz dowiedzieć się, jaką rolę odgrywa mózg gadzi?
Możesz przyswoić informacje na temat depresji i tego, jak sobie z nią poradzić?
Potrafisz pogodzić się z faktem, że na chwilę obecną nie dostrzegasz głębszego celu swojego istnienia lub celu, dla którego warto rano wstać z łóżka?
Możesz zaakceptować daną sytuację?
Wierzysz, że wszystko przemija, że stan, w którym się znalazłeś, również przeminie?
Czy wiesz, że podczas depresji myślenie logiczne jest wyłączone i kierujesz się mózgiem emocjonalnym?
Wierzysz, że nadejdzie czas, gdy ujrzysz swoją przyszłość w jasnych barwach?
Jest szansa, że po udzieleniu ci wsparcia zaufasz swoim możliwościom?
Docenisz siebie?
A przede wszystkim potrafisz innym i sobie wybaczyć? Moim zdaniem należy głównie wybaczyć sobie i odnaleźć sens w najmniejszych, pierwotnych przyjemnościach życia, których możesz doświadczać – trzeba zacząć od czegoś prostego.
Są osoby, które nie potrafią udźwignąć swojego cierpienia – pogubieni w kolejach swojego losu odchodzą. Są też tacy, którzy stawiają czoła wyzwaniom, nawet gdy na chwilę obecną sam oddech jest największą wartością.
Proszę, porozmawiaj z kimś, kto w sposób profesjonalny pomoże ci dostrzec wyjątkowość tego, że istniejesz.
Wiletta Klinicka
Wioletta Klinicka
© 2023-2024 Wioletta Klinicka.
Realizacja Najszybsza.pl