NIE WIEM, JAKI ODSETEK OSÓB DOWIADUJE SIĘ, ŻE BYŁY LUB BYŁA MA JUŻ KOGOŚ INNEGO. I NIE WIEM, JAKI ODSETEK TYCH OSÓB MOŻE POWIEDZIEĆ, ŻE TA INFORMACJA NIE ZROBIŁA NA NICH ŻADNEGO WRAŻENIA. NA MNIE ZROBIŁA.
Zatkało mnie, tym bardziej że właśnie ona odebrała jego telefon. Muszę przyznać, że miła to ja nie byłam. Może nie niegrzeczna, ale bardzo uszczypliwa. Tym mocniej szczypałam, im bardziej osoba po drugiej stronie telefonu wydawała mi się opanowana. Po krótkiej rozmowie ze śpiącym eks, a raczej monologu (w zasadzie tak to jest z byłymi: możesz dokładnie wyobrazić sobie jego reakcję, pozycję, ton głosu, zachowanie), pożegnaliśmy się.
Na drugi dzień oddzwonił i oznajmił przyjacielskim tonem, że się zakochał i chce spróbować jeszcze raz. Okej – pomyślałam i pożyczyłam mu wszystkiego najlepszego. Rozmowa przebiegła bardzo spokojnie, wręcz koleżeńsko, co wcale nie oznaczało, że brak awantur pomiędzy nami i moje „okej” sprawiły, że informacja „Zakochałem się” nie ugodziła mojego ego.
Poszłam biegać. Podczas treningu uświadomiłam sobie, że o nas też tak mówił, że też był zakochany i że jego miłość wypaliła się chyba już po pierwszym roku. Potem, gdybym grała w jego grę i żyła według jego emocjonalnych zasad, byłoby wszystko jak w bajce. Ale ja, lubiąca stan euforii i zakochania, zawsze poszukiwałam tego, co dawno już rozpłynęło się pomiędzy troskami dnia codziennego, jego wyjazdami a moimi niezaspokojonymi potrzebami. No cóż, uśmiechnęłam się do siebie, wiedząc, że miałam go przez dwanaście najlepszych lat, gdy był jeszcze młody, bardziej sprawny, i mając pewność, że i tym razem jego miłość stanie się suchym faktem.
Po tygodniu lub dwóch – dokładnie nie pamiętam – to poczucie pewności swoich racji wydało mi się bardzo egoistyczne, a wręcz poniżające mnie, bo mało inteligentne. Jak mogę komuś nie życzyć szczęścia, skoro sama sobie życzyłam? Czy wypada obcej osobie wróżyć koniec jej upojenia za rok czy dwa, bo tak było w moim przypadku? Przecież byłam z tym mężczyzną dwanaście lat, dał mi tyle radości, udzielił tylu lekcji, a nawet orgazmów…
PRZECIEŻ POGODZIŁAM SIĘ Z ROZWODEM, Z JEGO BRAKIEM CHĘCI DO ZMIANY I WALKI O MNIE. TO DLACZEGO TERAZ SKUPIŁAM UWAGĘ NA NIM, ODWRACAJĄC JĄ OD SIEBIE? CO MNIE TO INTERESUJE, ILE ONI Z SOBĄ BĘDĄ!?
To pierwsze zdanie, które pomogło mi spojrzeć na sytuację z innej perspektywy. Zmienić obiekt zainteresowania, przerzucić uwagę z niego na siebie. Ponadto uświadomiłam sobie, że przecież ja już z nim nie jestem i nie będę, a tęsknota wywołana jest tylko i wyłącznie wybiórczymi wspomnieniami i konstruktywną aktywacją mózgu przeze mnie samą lub bodźce zewnętrzne, którym się bezwiednie poddawałam. To znaczy jeśli chciałam się pozłościć, posłuszny mi mózg wyciągał z pamięci te dni, kiedy przy nim płakałam i czułam się niezaspokojona, a gdy chciałam rozpływać się w poczuciu straty, posłuszny mózg przypominał mi herbaciane róże, kolacje przy świecach i seks na łonie natury. Tworzyłam swoje nastroje według chwilowych zachcianek.
W EFEKCIE KOŃCOWYM DOSZŁAM DO WNIOSKU, ŻE TO JUŻ NIE MIŁOŚĆ, TO JUŻ NIE TĘSKNOTA, A ZAZDROŚĆ O TO, ŻE JA SPĘDZAM NOCE SAMA.
Dzięki zastanowieniu się nad tym, czego chcę, doszłam do przekonania, że taka zazdrość tylko mnie niszczy. Bo tak naprawdę to ja chciałam w tym łóżku być sama, nie czułam się jeszcze gotowa nawet na przygodny seks, a co mówić o zakochaniu się lub tym bardziej o zamieszkaniu z kimś.
Zdecydowałam, że nie będzie mną rządzić chwilowe poczucie samotności, a utrzymać ten kurs pomógł mi trening uważności. Uważność pomaga zrozumieć samą siebie, odkryć w sobie własne potrzeby, nawet autentyczne zachcianki, które nie będą dyktowane czynnikami z zewnątrz, lecz z mojego wnętrza.
CO ROBISZ NIE TAK, ŻE NIE RADZISZ SOBIE Z INFORMACJĄ, ŻE BYŁY/BYŁA MA INNĄ/INNEGO?
(Nawet gdy wiesz, że wciąż tę osobę kochasz, a nawet wierzysz, że ona do ciebie wróci, gdy tylko zrozumie, że popełniła błąd – w twoim mniemaniu).
NIE RADZISZ SOBIE, PONIEWAŻ NIE SKUPIASZ UWAGI NA SOBIE, TYLKO NA NIM/NA NIEJ. ALE CÓŻ POCZĄĆ, SKORO UWAŻASZ, ŻE ON/ONA JEST WAŻNIEJSZY/WAŻNIEJSZA NIŻ TWOJE ZDROWIE PSYCHICZNE, A CO ZA TYM IDZIE I SOMATYCZNE, I TY JAKO ODRĘBNY BYT – CZŁOWIEK!
Stań przed lustrem i powiedz, co widzisz, kogo widzisz, komu winna jesteś swoje zainteresowanie. Zapytaj siebie, ile życia Ci zostało… i jaką ono powinno mieć jakość. Gdy przeprowadzisz taką rozmowę, szczerą do bólu, masz szansę na nowy początek. Konfucjusz napisał, że nowe życie zaczyna się w chwili, gdy zrozumiesz, że życie jest jedno. Ja dodam, że aby ta informacja została przez umysł przyjęta za prawdę (bo tak naprawdę slogany dla naszego umysłu to tylko piękny, ale pusty zlepek słów), należy wytrenować swoją uważność – to, co mnie się udało, uda się i Tobie. Zauważ siebie, w jakiej pozycji stoisz do świata, jaki kierunek obierasz i to, jaką krzywdę sama/sam sobie wyrządzasz. Śledź z otwartymi oczami swoje postępowanie i świadomie, z determinacją i pewnością siebie, zmieniaj na takie, abyś była/był z siebie dumna/dumny.
CO JESZCZE MOŻE CI POMÓC? KOLEJNY FAKT! NIKT NIE LUBI (TYM BARDZIEJ BYLI, O KTÓRYCH NIEKTÓRZY WCIĄŻ MARZĄ) LUDZI ZGNUŚNIAŁYCH, ZAZDROSNYCH, KIPIĄCYCH WŚCIEKŁOŚCIĄ I PLUJĄCYCH JADEM.
Zrób więc wszystko, aby (po czasie, który jest przeznaczony na ból po traumatycznym wydarzeniu) zacząć w porę rozkwitać, na powrót błyszczeć, przyciągać innych swoją pozytywną energią. Postaraj się być osobą, jaką sama/sam chcesz spotkać na swojej drodze.
Może i moje słowa wydadzą Ci się wyłącznie zlepkiem słów, ale są to słowa kobiety, która w swojej romantycznej postawie (dzięki własnym doświadczeniom) stąpa twardo po ziemi.
Doświadczaj i TY.
Wioletta Klinicka
© 2023-2024 Wioletta Klinicka.
Realizacja Najszybsza.pl