Wydawać się może, że po rozwodzie w ułamku sekundy życie wywraca się do góry nogami. Oczywiście tak nie jest. Napięcie rosło od dawna, od dawna również wkradała się zmiana, ale ten klik w umyśle, ten zlepek znaczących słów oznajmujący rozwód pojawił się jak grom z jasnego nieba. Przeszył całe ciało, wypełnił świadomość, wywołał strach, lęk, przygnębienie, żal, a może i złość, zdominował chwilę obecną oraz kolejne dni, a czasami nawet miesiące. „Jestem sama! Dla kogo mam teraz żyć?”
POWIEDZ GŁOŚNO DLA KOGO ŻYJESZ, A ZROZUMIESZ KIM JESTEŚ.
Kochałam swojego drugiego męża jeszcze długo po rozwodzie, marzyłam o wspólnej starości, domu pełnym śmiechu i miłości, ale nie mogłam żyć z kimś, kto nie dbał o moje poczucie bezpieczeństwa. Rozczarowanie nieosiągniętym celem mogło pociągnąć mnie w dół. Ale…
Dwa miesiące po moim rozwodzie odwiedził mnie pewien znajomy. Gdy otworzyłam mu drzwi, stał jak zaklęty, wpatrując się we mnie, aby po chwili zasypać mnie komplementami. Jednak najważniejsze słowa wypowiedział, gdy już wychodził: „Wiesz, myślałem, że zastanę cię zaniedbaną, sfrustrowaną, na dnie. Jestem w szoku, jestem z ciebie dumny, że pomimo takiego bólu trzymasz głowę do góry i wyglądasz perfekcyjnie”. Uśmiechnęłam się, dziękując za miłe słowa, które zachowałam w swojej pamięci niczym relikwię. Gdy tylko chciałam wcisnąć się w rozciągnięty dres, za duży sweter i odciąć do świata, zalewając się żalem i wspomnieniami, zamykałam oczy i przypominałam sobie twarz znajomego, pełną podziwu dla mojej postawy. Powstrzymywało mnie jeszcze coś, ale o tym za chwilę.
Oczywiście, że dobrze dobrany strój lub fryzura nie zapewniają na zawsze dobrego samopoczucia, ale wspierają w okresie powrotu do równowagi emocjonalnej.
Jak każda kobieta i ja miałam w szafie coś do ogródka, coś do sprzątania, coś, co może się przydać. Któregoś dnia moje szarobure myśli krążyły nad moim umysłem niczym sęp nad padliną. I to wówczas postanowiłam to całe „coś” usunąć ze swojej szafy. Na dobry nowy początek, dla lepszego samopoczucia, dla siebie – mamrotałam, pakując rozciągnięte koszulki do worka. Symbole są bardzo ważne, ład zewnętrzny wspomaga ład wewnętrzny.
Tak, smutek odziewa się w najgorsze rzeczy z naszej szafy.
NIE CHCEMY BYĆ ZADBANE, BO TO NIE ODZWIERCIEDLA KOBIECEGO CIERPIENIA, A KOBIETY – NIE WIEM DLACZEGO – CHCĄ NA WSZELKIE SPOSOBY SWOIM BÓLEM WYWOŁANYM PRZEZ ROZWÓD EMANOWAĆ.
Nasz strój jest pierwszym transparentem, oznajmującym: jestem nieszczęśliwa, a skoro tak się czuję, mam prawo o siebie przestać dbać, bo niby dla kogo mam wstawać rano, układać włosy i nakładać makijaż? Niby dlaczego pod make-upem mam ukrywać swoje prawdziwe samopoczucie?
Dlaczego mimo traumatycznego doświadczenia chciałam wyglądać dobrze? Po pierwszym rozwodzie, gdy mój mąż zostawił mnie w trzecim miesiącu ciąży, nie zależało mi na wyglądzie. Przez pół roku nawet nie podkreśliłam swoich białych rzęs, nie dobierałam bluzki do spódnicy, nie dbałam o włosy. Jak się nosiłam, tak się czułam. Dopiero gdy urodziłam syna, odzyskałam chęć do życia i szacunek do swojej urody i ciała. Już miałam dla kogo żyć. Jednak po pewnym czasie poczułam obrzydzenie do siebie z okresu ciąży. Ze wstydu chciałam zapomnieć swój żałosny wizerunek, niestety to nie było łatwe i może dobrze, że nie udało mi się tego dokonać, ponieważ po drugim rozwodzie ten wstręt do swojego zachowania uchronił mnie przed ponownym zaniedbaniem siebie. Jak mogłam o siebie nie dbać, nie rozumieć, że jestem równie ważna jak mój eks? Czy on doprowadził się do takiego stanu? Czy moje zachowanie w czymś mi pomogło? Co zyskałam, a co straciłam?
Przed chwilą napisałam: „jak się nosiłam, tak się czułam”, a wcześniej: „nie chcemy być zadbane, bo to nie odzwierciedla kobiecego cierpienia”. Zatrzymaj się przez chwilę w tym miejscu, przeanalizuj te dwie wypowiedzi i odpowiedz sobie na pytanie:
DLA KOGO ŻYJĘ?
Dla kogo bierzesz prysznic, podkreślasz to, co w tobie piękne? Czy będąc zadbaną, masz wpływ na tok twojego myślenia i samopoczucie?
Doskonale wiem, jak trudno jest iść na spacer i dotlenić umysł, gdy boli fakt rozstania, niejednokrotnie porzucenia. Ile wysiłku trzeba włożyć, aby ugotować dzieciom obiad, bo ty i tak nie masz apetytu. Już nie wspomnę o koncentracji, która jest rozchwiana, czy o próbie wyjścia dla przyjemności do dyskoteki, fitness klubu itp. Jednak musisz podjąć tę próbę, nie, nie napiszę, że powinnaś, musisz, abyś nie żałowała straconych dni, tak jak mi było żal. Czasu nikt ci nie zwróci – może to niezwykle banalna informacja, lecz do bólu prawdziwa. Zdajesz sobie sprawę, ile zranionych rozwodem kobiet wypowiedziało mniej więcej takie słowa: „O, Boże, jaka ja byłam głupia!” I ty (tak jak ja kiedyś) dołączysz do tego grona, jeśli nie zrozumiesz, że żyjemy dla siebie, owszem, wykluczając egoistyczne podejście.
JEŚLI MYŚLISZ INACZEJ, ZAPYTAJ SIEBIE: CO JA, ZANIEDBANA, CIERPIĄCA, UŻALAJĄCA SIĘ W NIESKOŃCZONOŚĆ, MOGĘ ZAOFEROWAĆ SWOIM BLISKIM? JAKI PRZYKŁAD DAJĘ SWOIM DZIECIOM, RODZINIE, INNYM KOBIETOM?
Aby komuś coś zaoferować, musisz to posiadać. Aby coś posiąść, musisz zainwestować. Tym razem inwestujesz czas i energię mentalną w doprowadzenie siebie do porządku zewnętrznego, który przełoży się na ład wewnętrzny. Pamiętaj też, że dany cel osiągniesz wtedy, gdy zastosujesz metodę małych kroków i zaczniesz od prostych przedsięwzięć. Zewnętrzna uporządkowana ty – ten cel jest łatwiejszy do osiągnięcia niż wewnętrzna uporządkowana ty.
Każdą wygraną nad sobą samą docenia twój mózg i rejestruje emocje związane z tym wydarzeniem, następnie zaś wspiera cię, gdy próbujesz pracować ze swoimi uczuciami i emocjami.
Ponadto piękno przyciąga piękno, uśmiech – uśmiech, dobrzy ludzie – dobre wydarzenia, szczęśliwy człowiek – więcej szczęścia, a ład i harmonia – spokój umysłu, który możesz sobie podarować, zaczynając od zmiany przekonania i konstruktywnego myślenia: umiem żyć dla siebie, aby móc dzielić się sobą z innymi.
Wioletta Klinicka
© 2023-2024 Wioletta Klinicka.
Realizacja Najszybsza.pl