miłosna historia
Opublikowano: 2023-11-10

AMERICO, MÓJ CHŁOPAK Z PODDASZA 3.

A gdybyś miała wybrać jedną, najważniejszą cechę, to co by to było? Czy główna bohaterka ma swój idealny wizerunek partnera i czy Americo spełnia jej oczekiwania?

Długo jeszcze z Wiolettą dyskutowałyśmy na temat ludzkich oczekiwań. Wymieniając się doświadczeniami i szpikując je naukową wiedzą, szukałyśmy odpowiedzi na pytanie, dlaczego rodzą się w nas oczekiwania wobec przyjaciół czy partnerów. Dlaczego pewne uważamy za słuszne, a nawet moralnie wskazane, jak na przykład wierność, uczciwość czy lojalność, a inne wydają się abstrakcyjnym życzeniem, które bardziej szkodzi związkom, niż je umacnia.

– Myślę, że to nasz umysł robi nam takiego psikusa. Może po to, aby się zakochać w kimś, w kimkolwiek, kto fizycznie jest odpowiednim kandydatem – i to nie na męża, tylko na ojca. Szerokie bary, silne ramiona, wypchany portfel albo co najmniej dobra praca odcinają nas, i to dosłownie, od logicznego myślenia i jedziemy na najstarszej jego części, czyli na mózgu emocjonalnym.

Po mojej wypowiedzi Wioletta zaczęła tak się śmiać, że dostała czkawki.

– Wody, wody poproszę! Już nie mogę…

Gdy się nieco uspokoiła, chyba tylko po to aby rozładowująca dyskusja nie miała końca, wtrąciła oczywiście swoje trzy grosze:

– No nie wiem, z tymi barami i ramionami to pani trochę przesadziła. Znam pary, w których on jest skulonym w sobie, bezmięśniowym, z metra ciętym facetem albo wręcz w drugą stronę, jest właścicielem zbyt wielkiej liczby kilogramów. I co? I wie pani, oni mają fajne kobiety i udane związki.

– To może mają chociaż ten portfel albo dobrą fuchę?

– Niekoniecznie, niekoniecznie.

– No i tu mnie masz. Naukowcy nie umieją tego wytłumaczyć, więc ja też nie umiem. Nie wiadomo, dlaczego akurat ten, a nie inny facet wpadnie ci w oko. Czy to jest ten uśmiech, czy – jak twój Americo – nachylenie się nad tobą i troska w głosie? Plotka głosi, że wybieramy faktycznie mężczyzn, a oni kobiety pod kątem rodzicielstwa, Najstarsza część mózgu może i jest prehistoryczna, ale jak dotąd żaden komputer z nią nie wygrał. A jak wygląda twój sąsiad?

– Ojej… – Wioletta zakryła twarz dłońmi.

– No Wioletta, nie może być tak źle… – zaśmiałam się.

– Może i nie jest, no nie jest. Pokażę pani. – Wioletta wyjęła swój telefon i wskazała na mężczyznę, którego młode oczy patrzyły na nią ciepło. Tylko tych kilka zmarszczek osadzonych wokół oczu zdradzało jego wiek.

– Proszę tu popatrzeć… Nie jemu w oczy, tylko na te braki, żaden mięsień się nie przebije przez delikatność tej skóry. I te chudziutkie nóżki, i wie pani, taki on mały. – Wioletta przekrzywiła twarz, zabrała mi zdjęcie sprzed oczu i sama się w niego wpatrywała. Im trwało to dłużej, tym bardziej jej twarz łagodniała, a nawet, mogę przysiąc, zaczynała go kochać jeszcze bardziej. Westchnęła głęboko i jeszcze raz posunęła mi jego wizerunek pod nos.

– I widzi pani, jest taki niewyględny, no może nie taki mały. – Znowu na chwilę zamilkła, a potem dodała: – A mnie to wystarcza. I na żadnego ojca dla dzieci mi nie wygląda, ale może gdyby je miał, kochałby je najbardziej na świecie. – Rzeczywiście, nie był to kulturysta, żywcem wyjęty z magazynu dla wzdychających do urody pań, chociaż patrząc na zafiksowaną na jego punkcie twarz Wioletty, można było odnieść inne wrażenie.

– Chciałabyś mieć z nim dzieci?

– Ja? – Wioletta spojrzała na mnie zdumiona. – Ja, proszę pani, mam już prawie pięćdziesiąt lat. On prawie czterdzieści, chyba za późno na takie ekscesy.

– Więc ty ojca dla przyszłych dzieci nie szukałaś?

– Oczywiście, że nie.

– Więc czego?

– Czego szukałam?

Czego oczekiwałaś od mężczyzny?

– Żeby był!? – Wioletta rzuciła bez zastanowienia, ale bardziej pytała, niż twierdziła.

– Wioletta! Jak: żeby był? Wybacz, ale tak mówią kobiety zdesperowane, nieumiejące zająć się sobą, swoim życiem, kobiety z niskim poczuciem wartości, upodlone w przeszłości, bojące się być same, tkwiące w przeszłości z jakiegoś im znanego powodu lub nie, z braku pewności siebie, czy braku wiary w swoją sprawczość… Wioletta…

Nie pozwoliła mi dokończyć i zawadiackim głosem powiedziała:

– Ale się pani rozgadała. Czy to już nie można ot tak po prostu chcieć z kimś być?

– No okej, z kimś być tak, ale chyba nie z byle kim, to znaczy nie z kimś, kto nie może w żaden sposób zaspokoić twoich potrzeb?

– Zaspokaja, o to się proszę nie martwić –wtrąciła z dumą kobieta.

– Och, Wioletta, ja nie o takim zaspokojeniu teraz…

– Czyli o jakim?

– O takim! – podkreśliłam dobitniej i już chciałam zakończyć tę pyskówkę, gdy Wioletta się roześmiała.

– Przecież żartowałam. Pani zawsze taka poważna czy co?

– Przecież rozmawiamy na poważne tematy, to jaka mam być? – broniłam się.

– Jasne, jasne… żartowałam. Oczywiście, że miałam oczekiwania, miałam wyobrażenia, mężczyzna o pięć lat młodszy albo o pięć lat straszy, w takim przedziale, średnia budowa ciała, nie za urodziwy, żebym nie musiała się martwić, że wszystkie w myślach z nim sypiają, wyższy ode mnie, troskliwy, szczery i mentalnie, i finansowo, żeby mnie na kolację zabierał i poszedł ze mną do tego cholernego teatru, żeby o mnie dbał i tak dalej, i tak dalej… itd. Ach zmęczyła mnie pani tym pytaniem.

– A gdybyś miała wybrać jedną, najważniejszą cechę, to co by to było? – Nie wiem czy Wioletta spoważniała pod naporem mojego tonu głosu, czy z zaskoczenia tak sformułowanym pytaniem.

– Jedna…? Ta jedna to troska, żeby się o mnie troszczył… – Wioletta wstała, podeszła do okna i nieruchomo patrzyła gdzieś dalej, poza zatłoczoną od aut ulicę. Podejrzewałam, że w przeszłość. Nic nie musiałyśmy mówić, obie wiedziałyśmy, że właśnie tym ujął ją za serce Americo, chłopak z poddasza.

Wioletta Klinicka 

Czasami piszę, pomijając Roberta. Książka |Americo, mój chłopak z poddasza | miała być bez jego sarkastycznych uwag i szarmanckich gestów, ale on zaprotestował, niemalże się obraził i co miałam począć. Zaczęłam go wtajemniczać w świat pary z pogmatwanymi charakterami. Ale pierwszą wersję nadal możesz czytać na moim blogu, i to całkowicie za darmo. Kliknij tylko poniższy tytuł i relaksuj się poprzez zaczytanie drugiego odcinaka.

2. Americo, mój chłopak z poddasza

Czytałaś już opowiadanie o Americo i jego przystojnym bliźniaku? 

Jeśli nie, to kliknij w poniższy tytuł i poznaj braci, którzy mogą zawrócić w głowie, oj mogą...

O dwóch takich, co ukradli spokój Wioletty 

Po sielankowej kolacji przyszedł czas na zawrót głowy, wywołany jednym niefortunnym wypadem do Hiszpanii. Kto z tych dwojga tam pojechał i jaki to miało wpływ na ich relację dowiesz się po kliknięciu w poniższy tytuł...

Jak urlop złamał mi serce

Czy na schodach wymieszało się pożądanie z miłością...? 

Fragment  

Czy rzeczywiście peszy mnie jego osoba, bo jakimś dziwnym trafem wówczas, na schodach, jakiś prąd, energia wydzieliły się z naszych ciał i lekki podmuch, niewyczuwalny dla nas wiaterek wymieszał je, poplątał i pozostawił w tej aurze nieświadomych? Czy można, tak bez powodu, tak za nic, tak od pierwszego uśmiechu, poczuć do kogoś nieokiełznaną sympatię? Do kogoś, kogo się nie planuje, kto nie jest twoim wyobrażeniem ideału, do kogoś o innym temperamencie i sposobie bycia, niż się oczekuje, do kogoś tak nieodpowiedniego wiekiem?

W każdą środę nowy odcinek czeka na Ciebie. 

Piszę dla kobiet 35 plus, bo jesteś tego warta i dziękuję za Twoją obecność, 

Wiola 

Wioletta Klinicka
Jestem taka, jak Ty. Czasami plotę trzy po trzy, a czasami logiczne myślenie wypełnia całą moją przestrzeń. Czasami chodzę cały dzień w szlafroku, a czasami od rana chodzę w makijażu. Ale ponad wszystko spieszę się kochać ludzi, bo nigdy nie wiesz, jak długo ten KTOŚ, zagości w twoim życiu. Więcej informacji w zakładce o mnie. Zapraszam. Wiola

Przeczytaj inne wpisy

Może zainteresują Cię inne wpisy.

Wioletta Klinicka

copywriting.wiolettaklinicka@gmail.com

© 2023-2024 Wioletta Klinicka.

Realizacja Najszybsza.pl