opowiadanie kochanka trudne pytania
Opublikowano: 2018-08-15

KOCHANKA – TRUDNE PYTANIA

Tak szczerzy potrafią być tylko wariaci. Oni nie boją się, że zostaną wyeliminowani, zablokowani, odrzuceni. Oni nie wierzą w przynależność społeczną. Oni przyglądają się nam, tym normalnym, i być może zastanawiając się, jak można żyć w takiej obłudzie, śmieją się nam w oczy. A my myślimy, że to choroba wykrzywia im twarze do uśmiechu.

Ona była dla mnie taką wariatką. A to ja nią być powinnam – ja! Ja, poukładana, katolicka żona, przykładna matka, psycholog, coach z wolnego wyboru.

– Chcesz mi o tym opowiedzieć? – spytałam, gdy już się uspokoiła.

– Tu nie ma o czym opowiadać, to bardzo krótka historia, która nigdy się nie powinna wydarzyć. I wie pani, nie dlatego, że nie będę z nim, że znowu zamiast kwiatów oczekiwałam akrobacji pod pościelą, bo może już taka kurewsko od seksu jestem uzależniona, ale dlatego, że poczułam się jak obiekt badawczy. Czułam się, jakby mnie sam Bóg wystawiał na próbę, jakby patrzył i wyczekiwał, sprawdzał, jakim jestem człowiekiem, co zrobię.

A czasami, gdy z Nim rozmawiałam, tak, żeby nikt nie słyszał, to miałam wrażenie, takie realistyczne wrażenie, jakby się ze mnie śmiał. Nie udzielał mi żadnej odpowiedzi, śmiał się tylko, śmiał i milczał. No może czasami w głowie tylko jedno jego zdanie słyszałam: w co ty się znowu wpakowałaś?

WSTAŁA Z FOTELA, NAGLE TAKA DUMNA I WYPROSTOWANA, JAKBY TO NIE ONA PRZED CHWILĄ OSUWAŁA SIĘ I MDLAŁA Z ROZPACZY NA MOIM PARKIECIE. NIE ŚMIAŁABYM JUŻ NAWET DOTKNĄĆ JEJ DŁONI, NIE MÓWIĄC O TRZYMANIU W SWOICH DŁONIACH JEJ TWARZY. JEJ SKULONA DUSZA WYPROSTOWAŁA SIĘ POD WPŁYWEM NIEZNANEJ MI SIŁY, OTACZAJĄC JĄ POTENCJAŁEM WOJOWNICZKI. NIBY TYPOWE ZACHOWANIE OBRONNE, TAKIE, O KTÓRYM CZYTAŁAM W PODRĘCZNIKACH, DO KTÓRYCH OD CZASÓW STUDIÓW WRACAĆ NIE MUSIAŁAM. WIEDZIAŁAM, ŻE ONA NIGDY NIE WYJDZIE Z MOJEGO GABINETU Z POŻYCZONĄ ZASMARKANĄ CHUSTECZKĄ.

– Czytała pani te wszystkie książki? – zapytała, zanim skończyłam ją analizować.

– Dawno temu…

Przerwała mi.

– No tak, mogłam się domyślić, są takie zakurzone. – Odwróciła się i spojrzała mi zaskakująco prosto w twarz, jakby miała mi wyjawić największą tajemnicę. – W pani domu nie ma kurzu, kurzu starszego niż jedno popołudnie i jedna noc. Dlaczego tutaj? Czy to pani azyl?

– Ja… mi… pracuję do późna i… – Nie do wiary, nie miałam w zasięgu umysłu sensownej odpowiedzi. Nie mogąc złożyć zdania, wlepiłam swoje starannie wytuszowane oczy w ten cholerny regał i pośpiesznie próbowałam sobie przypomnieć, co należy zrobić, gdy to klient przejmuje podczas sesji inicjatywę.

Przed oczami stanął mi obraz śmiejącego się profesora, który opowiadał nam o błędach, jakie popełniają praktykujący psycholodzy i psychiatrzy, o tym, jak to często pacjenci są przez nich wykorzystywani, nieświadomie, ale są, do oczyszczania swoich umysłów, i mówił, że to my, psycholodzy, zostajemy w końcu największymi świrusami chodzącymi po tej planecie, no chyba że umiemy odpowiednio do sesji się przygotować i po sesji oczyścić. Ale może jeden na tysiąc lekarzy potrafi korzystać z narzędzi oczyszczających, a szczególnie z jednego, jakim jest medytacja. Ja nie medytowałam od roku, od tego cholernego poniedziałku, gdy niechcący odebrałam telefon męża.

– Od roku nie mam nikogo, kto by się zajął porządkiem w gabinecie. – To była moja odpowiedź.

– Może kiedyś zrobimy to razem – uśmiechnęła się do mnie ciepło, jakby zrozumiała, o co chodzi, i nagle mi współczuła. – Ale dziś muszę już iść, mam umówioną wizytę. Kiedy zamykała drzwi, cofnęła się i powiedziała: – Szkoda, że jest pani moją psycholog, bo porwałabym panią na drinka.

Sama go sobie zrobiłam. Pierwszego wypiłam duszkiem, dopiero przy drugim położyłam się na kozetce i zaczęłam się zastanawiać, kim jest facet, o którym dziś wspomniała, a z którym być nie może, i w jakiej relacji z Bogiem może być tak wyuzdana kobieta, która mówi o sobie wprost, że jest uzależniona od seksu. No, że może jest. 

Wioletta Klinicka

Wioletta Klinicka
Jestem taka, jak Ty. Czasami plotę trzy po trzy, a czasami logiczne myślenie wypełnia całą moją przestrzeń. Czasami chodzę cały dzień w szlafroku, a czasami od rana chodzę w makijażu. Ale ponad wszystko spieszę się kochać ludzi, bo nigdy nie wiesz, jak długo ten KTOŚ, zagości w twoim życiu. Więcej informacji w zakładce o mnie. Zapraszam. Wiola

Przeczytaj inne wpisy

Może zainteresują Cię inne wpisy.

Wioletta Klinicka

copywriting.wiolettaklinicka@gmail.com

© 2023-2024 Wioletta Klinicka.

Realizacja Najszybsza.pl