opowiadanie wszystko dla miłości
Opublikowano: 2022-01-19

WSZYSTKO DLA MIŁOŚCI

Patrzyłam na nią, ale już nie słuchałam. Jej słowa ulatywały z ledwie uchylonych ust i rozsiane po pokoju tworzyły niezrozumiałą dla mnie pajęczynę myśli, w której zaplątały się moje rozważania. Co kieruje kobietami, które w imię iluzorycznego poczucia przynależności do mężczyzny wydają na ich potrzeby pieniądze, których nawet nie posiadają? Które cierpiąc z powodu pustki, za którą same zapłaciły, wpadają w kolejną pułapkę zmyślnie skonstruowanej rzeczywistości?

– Nie mam potrzeby być z mężczyzną. Nie wyobrażam sobie, żeby nagle ktoś pojawił się w moim życiu i wypełnił przestrzeń mojego domu, pił ze mną poranną kawę czy dzielił sypialnię.

– Więc dlaczego utrzymujesz z nim kontakt? Dlaczego po raz trzeci tracisz kontrolę nad swoimi potrzebami?

– Nie wiem, sama siebie niezbyt rozumiem, ale wie pani, gdyby nie oni, nigdy bym nawet nie wiedziała, że kontakt z mężczyzną… mimo że tylko wirtualny i zapewne nieprawdziwy… nigdy bym się o sobie tego nie dowiedziała.

– Tego? Czyli czego?

– Że jednak miło jest być w czyimś życiu. Miło, gdy ktoś pyta, jak się czuję, gdy pyta, jaką mam pasję, co mnie interesuje… Pisanie z nim nie dezorganizuje mojego życia, odpisuję, gdy mam czas. Najwięcej czasu spędzamy ze sobą wieczorami, śmiejemy się, wymieniamy poglądami, planujemy nasze pierwsze spotkanie.

– Więc rozmawiałaś z nim. – Przerwałam jej entuzjastyczną wypowiedź. – Jego głos wzbudził twoje zaufanie?

– Nie, nie, tak się tylko wyraziłam. My tylko piszemy, nie możemy rozmawiać, bo on nie zna polskiego, wie pani, rozumie…

Irena, urywając wypowiedź, zamyśliła się. Mogłam się tylko domyślać, że w otchłani swojego umysłu czytała wszystkie wiadomości, które od niego otrzymała, a przez jej ciało przepływały emocje, które kiedyś swoją delikatnością pieściły jej zmysły. Czy pragnienie dzielenia z kimś swojej codzienności obudziło kilka miłych męskich słów? Czy były to ukryte marzenia, spychane przez lata w najciemniejszy kąt podświadomości? A może potrzeba Ireny została sztucznie wywołana przez ekspertów od mówienia o miłości?

Wewnętrzny impuls czy zewnętrzny bodziec?

Odpowiedź na to pytanie mogłaby się wydać zbędna, ale to już trzeci mężczyzna, z którym relacja kończy się w chwili, gdy ta nie godzi się na wysyłanie kolejnej sumy pieniędzy.

– Bo ten pierwszy, proszę pani, chciał tyko dwa tysiące. Zszokował mnie, i to nie prośbą o wpłatę na jego konto, ale obelżywymi słowami, które napisał, gdy się nie zgodziłam. Przestał się odzywać, a ja miotałam się pomiędzy tęsknotą za nim a złością. Byłam zła na siebie, że tego nie zrobiłam.

Wydawało mi się, że wraz z jego zniknięciem zniknęła część mnie, a przecież znałam go niecały miesiąc. Kiedy udało mi się odzyskać rozum i nawet zgłosiłam ten fakt na policję, i zaczęłam ganić siebie za swoją naiwność, którą wytknął mi też policjant, pojawił się ten drugi – jeszcze przystojniejszy, jeszcze ciekawszy i bardziej zaabsorbowany moją osobą.

On mnie, proszę pani, uszczęśliwiał, przy nim śmiałam się i byłam taka dumna, że właśnie o mnie myśli cały dzień. Ale myślał też o moich pieniądzach. – Irena zakryła twarz i przez zęby wycedziła: – Tym razem zrobiłam to, tak, zrobiłam z premedytacją, bo nauczona doświadczeniem wiedziałam, że jeśli nie zrobię, to i on zniknie. Tak się zastanawiam, proszę pani, co jest gorsze: sprzedawanie ciała czy emocji? Hm, chyba źle to ujęłam. On nie sprzedawał mi emocji, on sprzedawał tylko czas. I przeznaczony dla mnie czas skończył się wraz z tym, jak wysłałam mu dwa razy po dwa tysiące.

Irena wstała i podeszła do okna. Na jej delikatnej twarzy pojawił się smutek. Opuszczony podbródek nie pozwolił mi dostrzec jej bladoniebieskich oczu, których kolor zlewał się z siwiejącymi włosami.

Kim są mężczyźni, którzy wpadli na taki pomysł zarabiania? Geniuszami z wrodzonymi zdolnościami do manipulowania ludzkimi uczuciami? A może tego można się nauczyć? Może istnieją specjalne dla nich szkolenia na temat kobiecego umysłu. Uczą się, gdzie i jaki guzik nacisnąć, aby jedna czy druga otworzyła się na znajomość z kimś oddalonym o kilometry prawdy i realności? A może wcześniej wyłączają ten, który odpowiedzialny jest za logiczne i racjonalne myślenie?

Bezwolne kobiety stają się podatnym gruntem dla perswazji? Wyśle taki swoje fotografie, opowie historie rodzinne naszpikowane tragedią, pochwali się pracą i prestiżowym wykształceniem, a nawet odwoła się do stereotypowego podejścia do życia, bo przecież tak dobrze po odejściu żony spotkać tę drugą połówkę, która chociaż nie komunikuje się w tym samym języku, jednak tak świetnie go rozumie. Niczym żaby w powoli gotującej się wodzie toną kobiety w łagodnie tworzonej iluzji.

Mężczyźni ci w małym paluszku mają umiejętność wzbudzania uczuć i uzależniania od pozytywnych emocji, za którymi potem kobieta tęskni, emocji, które kosztują namacalny brak lub umniejszenie funduszy. Czym są jednak pieniądze w porównaniu z psychicznym uszczerbkiem, który rekompensuje wyłącznie nowa znajomość, podnosząca pewność siebie, wiarę w kobiecy seksapil i ponętność umysłu?

Irena, stawiając mi zaskakująco rozsądne pytanie, przerwała snujące się w mojej głowie moje subiektywne racje.

– Czy jestem już uzależniona? Czy to tylko zachowania impulsywne i mogę z tym skończyć raz na zawsze, kiedy tylko zechcę? Czy jeśli dowiem się, co mnie motywuje do takich zachowań, do utrzymywania tych relacji i wchodzenia w kolejne, wrócę do swojego schematu myślenia, do tego, że samotność mi pasuje? A może moje potrzeby i oczekiwania wobec rzeczywistości zmieniły się nieodwracalnie?

Proszę pani, ja już całkowicie straciłam orientację, już nie wiem, nie wiem sama, co jest mi naprawdę potrzebne, a co jest tylko kreacją tych potrzeb. Czuję się jak zaprogramowana, ale z drugiej strony – Irena energicznie odwróciła się w moją stronę i patrząc mi prosto w oczy, dodała: – z drugiej strony ta przygoda pobudziła mnie do życia, moje serce, moje skute pamięcią o odeszłym mężu serce!

Wiem, że nie oczekiwała ode mnie odpowiedzi, chciała sama podjąć decyzję, bez rozważania w swojej głowie cudzych argumentów. Tylko jej, jej za i przeciw.

Podeszłam do niej i delikatnie obejmując, z odrobiną nieśmiałości i obawy powiedziałam:

– Ty już znasz odpowiedź, już znasz. Ty wiesz, co jest dla ciebie najważniejsze i najlepsze. Jeśli uszanujesz swoje decyzje, nikt nie będzie w stanie cię zranić.

Irena wyszła, nie umawiając się na kolejne spotkanie. A ja, wierząc, że odnajdzie drogę do zagubionego wewnętrznego spokoju, wciąż rozmyślałam o tym, jak delikatnie należy obchodzić się z cudzymi przekonaniami, i o tym, czy fałszywe wyobrażenia na temat rzeczywistości pomagają, czy jednak szkodzą?

Obłudne relacje damsko-męskie. Istnieje tak wiele ich odmian – pomyślałam, analizując swoje dawne relacje, bo przecież nie każdy mój związek był idealny lub pozbawiony oczekiwań. W te przeróżne kombinacje wplątują się kobiety wychodzące za mąż po to, aby żyć lepiej i dostatniej, kobiety godzące się na rolę kochanki, bycie tymi drugimi w imię odrobiny ofiarowanej czułości. Trwamy w papierowych małżeństwach, jawnych lub tych, w których jedna ze stron całuje ciało tej drugiej tylko dla korzyści egzystencjalnych.

Może żaden rodzaj znajomości nie jest zły, jeśli tylko potrafimy utrzymać dystans i krytycyzm? Bo czy nie jest tak, że każdy związek coś daje i odbiera? Pieniądze za poczucie przynależności. Poczucie bezpieczeństwa za brak fizycznych zbliżeń. Namiętność za samotność podczas niedzielnych obiadów rodzinnych. Bez trudu odnajdujemy się w relacjach pełnych napięć emocjonalnych, przyjacielskich lub partnerskich, takich, w których ludzi łączy tylko kasa zapomogowo-pożyczkowa, oraz tych wypalonych, przypominających wyschniętą studnię, nad którą nachylają się pobladłe twarze z brakiem nadziei na ciepły, wiosenny deszcz.

Na Irenę spadł grad. Po trzech tygodniach znajomości ten trzeci opowiedział jej o problemach wartych dwadzieścia tysięcy złotych. Tego Irena zrobić nie może, po prostu nie stać jej na tak drogiego partnera. Co by zrobiła, gdyby dysponowała takimi pieniędzmi? Tego ona sama nie wie. A ja nie wiem, czy przyszła dziś do mnie, ponieważ ich nie ma, czy dlatego, że wie, iż od jutra znowu będzie snuła palcem po ciemnym ekranie telefonu.

Podczas całego spotkania prześladowała mnie myśl, że Irena emanuje obawą, strachem przed stratą i końcem zażyłej relacji, a przecież logicznie rzecz biorąc, nawet tego nie posiada – racjonalizm! Ale to mój racjonalizm, nie Ireny.

Wioletta Klinicka

Wioletta Klinicka
Jestem taka, jak Ty. Czasami plotę trzy po trzy, a czasami logiczne myślenie wypełnia całą moją przestrzeń. Czasami chodzę cały dzień w szlafroku, a czasami od rana chodzę w makijażu. Ale ponad wszystko spieszę się kochać ludzi, bo nigdy nie wiesz, jak długo ten KTOŚ, zagości w twoim życiu. Więcej informacji w zakładce o mnie. Zapraszam. Wiola

Przeczytaj inne wpisy

Może zainteresują Cię inne wpisy.

Wioletta Klinicka

copywriting.wiolettaklinicka@gmail.com

© 2023-2024 Wioletta Klinicka.

Realizacja Najszybsza.pl